Dodany: 05.01.2011 21:44|Autor: do0ora

Książka: Pochowajcie mnie pod podłogą
Sanajew Paweł

1 osoba poleca ten tekst.

Historia dziwnej rodziny


Po przeczytaniu tytułu książki można wyobrazić sobie ponurą historię rodem z cmentarza czy innej umieralni. Nic bardziej mylnego. Debiut rosyjskiego pisarza opowiada historię ośmioletniego chłopca, Saszy Sawielewa. I chociaż nie jest to opowieść o szczęśliwym dzieciństwie, tytułem zdecydowanie nie należy się przerażać.

Sasza jest dosyć pechowym dzieckiem. Lista jego chorób zdaje się nie mieć końca, a ilość leków, które przyjmuje, wystarczyłaby do nakarmienia sporego słonia. Mieszka z babcią i dziadkiem. Babcią, która nie raz, nie dwa razy (dziennie) obrzuca go stekiem soczystych przekleństw i wyzwisk, która krzyczy na niego z powodu każdej, najdrobniejszej nawet niesubordynacji. Babcia odmawia wnukowi wszelkich przyjemności wieku dziecięcego, gdyż boi się, że zaszkodzi to jego zdrowiu. Dlatego Sasza rzadko wychodzi z domu, rzadko chodzi do szkoły, większość lekcji odrabia w domu. Nigdy nie jadł loda ani porządnego, smażonego schabowego. Babcia-tyran wychowanie wnuka opiera na nakazach i zakazach. Ale to przecież wszystko z troski i miłości. Nina naprawdę całą sobą kocha Saszę, jest przeszczęśliwa, gdy ten nazwie ją „babuńcią” lub w jakikolwiek inny sposób odniesie się do niej ciepło. W „Pochowajcie mnie pod podłogą” opisana jest historia rodziny, w której są dość dziwne relacje. A opisana jest bardzo dobrze i ciekawie.

Przed rozpoczęciem czytania byłam przekonana, że książka mi się spodoba. Mimo to Paweł Sanajew zaskoczył mnie na plus. W książce jest sporo humoru, a język powieści jest bardzo ładny, miły i przyjemny. Ale największym atutem jest kreacja bohaterów i relacje między nimi. I nie chodzi tylko o głównego bohatera, Saszę. Nina Antonowna, czyli babcia, pokazana jest jako kompletny tyran w rodzinie, ale jednak, gdy poznajemy pokrótce historię jej życia, dowiadujemy się, że ten jej „charakterek” nie wziął się znikąd, bo wiele w życiu przeszła. Cudną postacią jest również jej mąż. Ciapa, jakich mało. Bez charakteru, bez własnego zdania, niezdecydowany, jednak siłę psychiczną to on musi mieć. Pomimo tego, że jest również na co dzień obrzucany przekleństwami, chociaż wymyśla wymówki, by wyrwać się z domu i wcale nie jest szczęśliwy, nigdy nie przyszło mu do głowy, by zostawić żonę, wręcz nie potrafi sobie tego wyobrazić.

„Dobra żona, czy zła - czterdzieści lat wspólnie przeżytych, jaką Bóg dał, taką mam. (...) Zrośliśmy się ze sobą, mamy wspólne życie. Ciężkie, męka to, a nie życie, ale wspólne na dwoje, i innego nie ma”*.

W powieści pojawia się również matka Saszy, Ola, po której pięknie widać efekty tego, że wychowała ją Nina. Ola boi się matki, a w życiu nie potrafi podjąć zdecydowanej, dobrej decyzji.

Pięknie pokazana psychika bardzo różnych bohaterów, a to wszystko mieści się na zaledwie 200 stronach.

Wady? Oczywiście, jakieś znajdą się w każdej książce. Narzuca mi się to, że narratorem jest teoretycznie ośmiolatek, a wypowiada się niezwykle dojrzale, zbyt dojrzale. Za dużo w tym gorzkiej ironii, jak na dziecko w tym wieku. Poza tym wydaje mi się, że zachowanie Niny Antonowny jest jednak przerysowane, takie odnosiłam wrażenie podczas lektury. Ale to może być tylko wrażenie, gdyż z tyłu okładki napisano, że ta książka to „autobiograficzny debiut 26-letniego Pawła Sanajewa”** i jeśli wszystko, co opisał jest wzięte żywcem z jego dzieciństwa... bardzo serdecznie mu współczuję.

Podsumowując – świetna książka, po którą naprawdę warto sięgnąć. Nie dość, że czyta się ją łatwo, szybko i przyjemnie, to nie jest o pierdołach i daje do myślenia. Polecam!

„»Nigdy« to była rzecz najstraszniejsza w moich myślach o śmierci. Dokładnie sobie wyobrażałem, jak będę musiał leżeć w ziemi, sam, pod krzyżem, na cmentarzu, nigdy nie będę mógł wstać, będę widział tylko ciemność i słyszał tylko szelest robaków, które będą mnie żarły, a ja nie będę mógł się przed nimi bronić. To było tak potworne, że cały cza myślałem, jak tego losu uniknąć.
Poproszę mamę, żeby mnie pochowała w domu pod podłogą – wymyśliłem sobie pewnego razu. – Tam nie będzie robaków, nie będzie ciemności. Mama będzie przechodzić obok, a ja będę na nią patrzeć przez szpary i nie będzie mi tak strasznie jak na cmentarzu”***.


5,5 / 6


---
* Paweł Sanajew „Pochowajcie mnie pod podłogą”, przeł. Izabela Korybut-Daszkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2009, str 147.
** Tamże, tekst z okładki.
*** Tamże, str 108.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1380
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: