Dodany: 01.01.2011 19:42|Autor: sotion

Teatr jednego aktora


W końcówce roku dostałem w prezencie od Mikołaja trzy książki. Po przeczytaniu okazało się, że dwie z nich były naprawdę godne uwagi. Pierwsza to recenzowane poprzednio przeze mnie "Czytanie wzbronione" Dubravki Ugrešić , druga - "Porozmawiaj ze mną" Eduarda Mendicuttiego.

Na temat "Porozmawiaj ze mną", jeszcze przed lekturą, przeczytałem kilka przychylnych recenzji. Muszę przyznać, że na nie zasługuje, choć nie jest to powieść łatwa. Forma, którą Mendicutti wybrał - monolog - rezygnując z tradycyjnych dialogów, trzeciosobowej narracji i opisów, bardziej przypomina tekst spektaklu jednego aktora niż tradycyjną powieść. Taki sposób konstruowania opowieści wydaje się dość ryzykowny. Jaki czytelnik jest w stanie przebrnąć przez ponaddwustustronicowy monolog? Myślę, że każdy, kto jest wrażliwy na prawdę. W tym przypadku bowiem prawda jest najistotniejsza. Dzięki takiej właśnie formie autor był w stanie w pełni pokazać, z jakiego rodzaju bohaterem mamy do czynienia, jak widzi on świat, jak go czuje. Nerczan, czyli nasz monologujący, to ponadsiedemdziesięcioletni homoseksualista, a właściwe transwestyta. Mieszka w niewielkim hiszpańskim miasteczku wraz z chorą siostrą, Antonią. Całe życie upłynęło mu na robieniu manicure'u bogatym miejscowym damom. Lubi to, co robi, robi to dobrze, a ponadto zabawia damy rozmową, plotkami, zaś kiedy trzeba - zamienia się w najwierniejszego słuchacza. Dzięki temu zdobył pozycję doskonałego fachowca i stał się szanowany.

Bohatera poznajemy w chwili, gdy rada miasta, na wniosek zasiadających w niej przedstawicieli organizacji gejowskiej, postanawia w uznaniu zasług nadać jednej z ulic jego imię. Nerczan sam ma dokonać wyboru. Wybiera tę, która nazywana jest ulicą Milczenia, bo, jak powiada: "wiele musiałem w swoim życiu przemilczeć"[1]. Nie wie jednak, że swoją nazwę wzięła ona od tego, że "w Wielką Środę przechodzi nią Bractwo Matki Boskiej Boleściwej i Chrystusa Milczącego"[2]. Dlatego ten wybór spowoduje lawinę wydarzeń i walkę. Dla przedstawicieli organizacji gejowskiej nadanie ulicy imienia Nerczana będzie oznaczało, że: "nareszcie nas wszystkich widać, że nareszcie jesteśmy uznawani, że nareszcie jesteśmy słyszani"[3]. Przeciwnicy sprzeciwią się "odebraniu jej Jezusowi Chrystusowi"[4]. Natomiast dla Nerczana będzie to akt wyzwolenia, bo, jak powie: "tysiące razy musiałem milknąć, choć umierałem z chęci by mówić... musiałem udawać, kłaść uszy po sobie… ponieważ trzeba było żyć, tylko dlatego, że trzeba było żyć. Teraz nie muszę już tego dłużej robić"[5]. O wszystkim, co się dzieje dowiadujemy się oczywiście z ust Nerczana. Zalewa nas potok słów, które wypowiada do siebie, do Antonii, do opiekunki i innych przewijających się przez kartki powieści postaci. Te słowa układają się w zdania kolokwialne, czerpiące pełnymi garściami z języka ulicy, salonów plotkarskich, proste, czasem pełne potocznych zawołań i przekleństw. Bez tego natłoku słów i żywego języka obraz głównego bohatera byłby niepełny, tradycyjny opis by nie wystarczył. Czym innym jest przecież dowiedzieć się, że Nerczan jest osobą, której usta się nie zamykają, a czym innym - poczuć to "własnymi uszami".

Muszę przyznać, że im bardziej zagłębiałem się w powieść, tym częściej odnosiłem wrażenie, że gdzieś obok słyszę rozdygotany głos Nerczana, jak opowiada o tym, co przed chwilą usłyszał w sklepie. Czułem rytm słów, życie, żywego człowieka. Przywodziło mi to na myśl bohaterki filmów Almodóvara, które potrafią opowiadać jak nakręcone, a ta mowa jest jak drżenie duszy. Ponieważ zaś monolog Nerczana jest tak skonstruowany, że nawet kwestie wypowiadane przez inne postaci są wkładane w jego usta, cały czas myślałem, że byłby to wspaniały tekst na wielki monolog dla wielkiego aktora w teatrze.

Niestety pewnie nie będzie, bo nie wiedzieć dlaczego tłumaczka – Bogumiła Wyrzykowska przedobrzyła. Wystarczyło poprzestać w tłumaczeniu na kolokwialnym języku, który w połączeniu z natłokiem słów w pełni oddałby obraz głównego bohatera. Jakby nie dowierzając, że to wystarczy, w wielu miejscach upstrzyła tekst słowami i zwrotami z gwary śląskiej, powielanymi potem w powieści wielokrotnie. Tym sposobem zamiast ojej, Boże jest "Jezderkusie"[6], cholerna to "pierońska"[7], ubikacja - "hażlik"[8], tam i z powrotem - "w te i nazad"[9], konfesjonał - "suchatelnica"[10], wikary - "kapejlonek"[11], chłopak, młodzieniec, kawaler to "karlus"[12], ładny - "wyzgerany"[13], fajny - "gryfny"[14], nadzwyczajny - "hławy"[15], pogadać, poplotkować to "poklachać"[16], iść z kimś po rękę - "pod paża"[17], spierać się, złościć - "jagraj"[18], pojąć - "spokopić"[19], tabletki - "pilki"[20], wystrojona - "wysztinglowana"[21], zachcianka - "zachciołka"[22], zamiast głowa jest "palica"[23], żart to "szpas"[24], komórka - "kamerlik"[25], telefon komórkowy - "mobilniok"[26], rozporek - "bontek"[27], rękawiczki - "handszuły"[28], cmentarz - "kirchow"[29]. Gdyby dokonać szczegółowej analizy językowej, pewnie przykładów znalazłoby się więcej. Wymieniłem tylko te, które kłuły mnie w oczy. O ile w jednym czy dwu przypadkach dokonany zabieg da się obronić, można powiedzieć, że określenia te zasymilowały się z potoczną mową polską, to w pozostałych już niestety nie.

Nie wiem, co było tego przyczyną. Wiem natomiast, że przez to nie będzie wspaniałego spektaklu, gdzie wspaniały aktor, na podstawie równie wspaniałego tekstu zawoła ze sceny donośnym głosem: " nigdy nie jest za późno na to, żeby przed sobą samym zdemaskować kłamstwa, którymi mamił się człowiek dzień za dniem, noc za nocą. Nigdy nie jest za późno. Ani na to, żeby w końcu powiedzieć wszystko to, co się przemilczało"[30], a każdy, bez względu na płeć, orientacje, wiarę, to zawołanie usłyszy i przystanie na chwilę. Twierdzę, że nie będzie, bo kto zechce wystawić sztukę hiszpańskiego autora, w której pobrzmiewa śląska gwara. Szkoda, a mogło być tak wspaniale.



---
[1] Eduardo Mendicutti, "Porozmawiaj ze mną", tłum. Bogumiła Wyrzykowska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2010, s. 20.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 191.
[4] Tamże. s. 143.
[5] Tamże s. 85.
[6] Tamże, s. 1.
[7] Tamże, s. 19.
[8] Tamże, s. 56.
[9] Tamże, s. 57.
[10] Tamże, s. 59.
[11] Tamże, s. 61.
[12] Tamże, s. 63.
[13] Tamże, s. 64.
[14] Tamże, s. 68.
[15] Tamże, s. 72.
[16] Tamże.
[17] Tamże, s. 74.
[18] Tamże, s. 75.
[19] Tamże, s. 81.
[20] Tamże, s. 95.
[21] Tamże, s. 108.
[22] Tamże.
[23] Tamże, s. 114.
[24] Tamże, s. 120.
[25] Tamże, s. 149.
[26] Tamże, s. 173.
[27] Tamże, s. 178.
[28] Tamże, s. 218.
[29] Tamże, s. 223.
[30] Tamże, s. 277.


[recenzję wcześniej opublikowałem na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 958
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: