Dodany: 17.12.2010 21:10|Autor: Marioosh

Marzenia się spełniają


"Rowerem na Igrzyska..." to relacja z samotnej podróży rowerowej z Sopotu do Pekinu. Książka ma formę dziennika szczegółowo opisującego każdy z 148 dni tej eskapady i zawiera mnóstwo ciekawych spostrzeżeń systematycznie i metodycznie opisywanych. Czyta się to wszystko bardzo przyjemnie i dosyć lekko i myślę, że może się spodobać nie tylko rowerowym fanatykom.

"Poza marzeniami nie miałem niczego - pieniędzy, sprzętu i doświadczenia w podróżach rowerowych"[1] - po takim oświadczeniu trudno nie zadać sobie pytania, czy autor zdawał sobie sprawę, na co się porywa. Jego droga wiodła przez Wilno, Katyń, Moskwę, Kazań, Omsk, Irkuck i Ułan Bator - chyba nie ma się co dziwić, że potencjalni sponsorzy "pukali się w czoło, mówiąc: Do tej pory nawet 100 km nie przejechałeś jednego dnia, a teraz chcesz w cztery miesiące pokonać 10 tysięcy km!"[2]. A jednak udało się i trzeba przyznać, że relacja z tej wyprawy musi budzić podziw i robić wrażenie. Niesamowite są opisy gościnności napotykanych ludzi; sam jestem turystą rowerowym i dłuższe eskapady są dla mnie poważnym przedsięwzięciem logistycznym - zwłaszcza organizowanie noclegów - a tu autor pisze, że wjeżdżał do wsi i bez problemów znajdował nocleg w jakimś domu; mało tego: gospodarze ugaszczali go obfitą kolacją, dodatkowo dawali mu jedzenie na drogę, zapraszali do bani (rosyjskiej, przydomowej sauny), a nawet... proponowali mu małżeństwo z własnymi córkami! Nic dziwnego, że "nie wydawałem wiele pieniędzy, ponieważ mieszkałem u ludzi, którzy mnie karmili, nie musiałem więc płacić za noclegi oraz miałem sporo darmowego jedzenia"[3]. I właśnie opisy ludzi, ich kultury i obyczajów są największą wartością tej książki; autor sam przyznaje, że wystarczyło trochę znać język rosyjski i nie było problemu, żeby z kimś porozmawiać, a nawet zdarzało się, że kierowcy sami się zatrzymywali i go zagadywali. W Mongolii już nie było tak łatwo - tu podstawą był język migowy - ale mimo to ludzie byli równie gościnni. W Chinach natomiast utrapieniem autora była milicja ze swoją przedolimpijską gorączką i podejrzliwością. Z Pekinu Krzysztof Skok wracał koleją transsyberyjską - i tu również mamy sporo opisów i spostrzeżeń.

Niestety, oprócz podziwu dla wyczynu autora chwilami można odczuwać lekką irytację - wydawało mi się wręcz niemożliwe, by ktoś wybierający się na rowerze w tak ekstremalną podróż był technicznym ignorantem. Niemalże rozbroiło mnie informacja: "musiałem kupić jeszcze drugą pompkę do roweru, ponieważ okazało się, że mam dwa rodzaje wentyli"[4], a kilka stron dalej: "znalazła się kolejna praca - rozwiercenie otworu w feldze, ponieważ nowa dętka ma wentyl samochodowy, a stara miała tradycyjny rozmiar"[5]. Rozczuliły mnie problemy autora z regulacją przerzutek - rasowemu kolarzowi wstyd by było do takiego głupstwa szukać mechanika... A już na łopatki rozłożyły mnie problemy zdrowotne autora: otóż wyprawa miała 12 dni przerwy, gdyż lekarz w Moskwie stwierdził... zapalenie stawu rzepkowo-udowego i uszkodzenie łękotki! Matko Boska! Przecież ktoś, kto porywa się na przejechanie na rowerze ponad 10000 kilometrów, powinien chyba znać możliwości swojego organizmu i wcześniej go "przetestować" - nie dziwota, że lekarz stwierdził, iż pan Skok nie ma najmniejszych szans, by tę wyprawę kontynuować. Autor wykazał jednak mnóstwo samozaparcia, jechał dalej i osiągnął wyznaczony cel, co przy tej kontuzji robi ogromne wrażenie - dla mnie to już w tej sytuacji lekko graniczyło z wariactwem - ale widać, że to "twarda sztuka": na jego stronie internetowej jest prowadzona w podobnej formie bieżąca relacja z aktualnej podróży na Bałkany. Cóż, tylko podziwiać...



---
[1] Krzysztof Skok, "Rowerem na Igrzyska. 10255 km samotnej wyprawy z Sopotu do Pekinu", Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2010, str. 7.
[2] Tamże.
[3] Tamże, str. 235.
[4] Tamże, str. 13.
[5] Tamże, str. 41.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1256
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: