Dodany: 23.11.2010 14:53|Autor: kahaww

Moja Wagina i Jej ja


Zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce ta książka, która dziesięć lat temu poruszyła Amerykę i kawałek reszty świata. Postanowiłam przeczytać ją w celach poznawczych, podejrzewając przy tym, że rozgłos zawdzięcza głównie szokującemu tematowi. Do takich pozycji odnoszę się zawsze podejrzliwie i drogę „przez skandal do sukcesu” uznaję za chorobę cywilizacyjną sztuki.

Książka zaskoczyła mnie jednak, bo choć nie spodziewałam się wiele, i tak zdołała mnie rozczarować.

Zaznaczam jednak: sam temat dramatu i cel, jaki obrały sobie Waginowe Wojowniczki (walka z przemocą wobec kobiet i pomoc poszkodowanym) uważam za ważny i wierzę, że wielu kobietom ich działalność pomogła.

Wszystko zaczęło się od napisania przez Eve Ensler, na podstawie wywiadów, kilku monologów traktujących o intymnych sprawach kobiet. Są to między innymi: wyznanie staruszki, która po wstydliwym wydarzeniu z młodości uznała „dolne partie” za zamkniętą piwnicę, do której nigdy nie zagląda, wnikliwy opis porodu czy też poetycki, wstrząsający tekst o wielokrotnie gwałconej dziewczynie.

Same monologi czyta się z ciekawością i wzrastającym przerażeniem. Szkoda, że zajmują one objętościowo mniej niż połowę książki. Pozostałe sto stron opowiada o Dniu Waginy (v-day), który przypada w Walentynki oraz o zbawiennej działalności i ogromnym sukcesie ruchu. Wszystko to z typowym amerykańskim przejęciem i rozdęciem.

Z żalem muszę stwierdzić, że temat stanowi jedyny atut książki. Napisana jest słabo i niedbale, choć nie wiem, na ile ta słabość wypływa z nieudolności tłumaczki (Anna Kołyszko). Styl jest nieporadny, słowa nie zawsze adekwatne. Po przeczytaniu postawiłam więc książkę na półkę z literaturą stosowaną, między ulotkami informacyjnymi a podręcznikami, które mają przecież inne niż estetyczne zadania. Po chwili odsunęłam ją jednak od podręczników, bo napisać w książce, mającej ambicje książki uświadamiającej i uczącej kultury seksualnej, o goleniu pochwy - to jak napisać w książce kucharskiej o patroszeniu marchewki.

PS. Książka nie jest przeznaczona dla osób ze skłonnościami schizofrenicznymi: kilka godzin po lekturze wierzyłam w świętość własnej Waginy i przez moment nie wiedziałam nawet, czy to jeszcze jestem Ja i Moja Wagina, czy już może Wagina i Jej Ja.



[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1993
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: