Dodany: 28.01.2007 14:48|Autor: szafir
Śnieg jednak czyni cuda
Wczoraj z okazji 60 urodzin mojej mamy odbyła się wielka oficjalna, rodzinna impreza, w trakcie której wydobyto z szafy stary magnetofon szpulowy, na którym utrwalona została Wigilia sprzed 30 laty. Stałam za firanką, patrząc to za okno, gdzie padał snieg, to do pokoju, gdzie nieuchronnie zbliżała się jakaś przyjacielska awantura. Na taśmie nie udzielałam się zbytnio (podobnie jak i w czasie rzeczywistym, chwilowo) - w tle słychać było tylko od czasu do czasu moje żałosne wycie. W czasie rzeczywistym - mój brat pouczał głosem mojego ojca z tasmy swoich synków. Mój bratanek patrzył na to wszystko z wyższoscią pietnastolatka, a moja trzyletnia siostrzenica włączyła się ochoczo w wyśpiewywane na taśmie głosami moich nieżyjących dziadków kolędy.
Poczułam się przez chwilę jak bohaterka obrazka, na którym na ścianie wisi obrazek, na którym siedzi postać, a na ścianie wisi obrazek, na którym... itd.
I psiakrew, po raz drugi, może trzeci, w ciągu ostatniego pół roku, poczułam się szczęśliwa!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.