Dodany: 10.11.2010 13:35|Autor: livka

Milość transcendentalna


Czy istnieje miłość bez granic? Miłość ignorująca czas? Miłość za nic mająca przestrzeń? Nieznająca bariery życia i śmierci? Miłość bezinteresowna do granic heroizmu? Miłość totalnie transcendentalna? Tak! Jest taka miłość, a „Obietnica anioła” spisana przez Frédérica Lenoira i Violette Cabesos to jej ciche preludium. Historia nadająca zupełnie nowe znaczenie deklaracji: „zawsze będę Cię kochać”.

Miłość brata Romana i Mojry rodzi się w ciemnych korytarzach średniowiecznego klasztoru. Widzą się krótką chwilę. Właściwie - moment. Promil sekundy w oceanie wieczności. Cejrowski taki kontakt w „Rio Anakonda” nazywa „tchnieniem”. Przywołam to indiańskie sformułowanie, gdyż nie znalazłam nigdzie bardziej trafnego określenia dla tej jednej, ulotnej chwili… Ułamka sekundy, w którym czujesz, że ktoś kradnie Ci na zawsze kawałek serca. A Ty w zamian oddajesz mu swoje. Ponad to nic wielkiego się nie dzieje. Nie ma fanfar. Korowodów z amorami. Brakuje werbli. Nie wnoszą obrączek na białym atłasie… A jednak rodzi się miłość. I to ta MIŁOŚĆ, która jest na ZAWSZE.

Nim jednak po „Obietnicę anioła” sięgną tropiciele wątków miłości zakazanej, śpieszę wyjaśnić, iż więź zakonnika i świeckiej dziewczyny jest krystalicznie czysta, jak woda, którą średniowieczni mnisi czerpali z potoku. Nie ma w niej najmniejszej rysy. Miłości takiej z lubością przygląda się Bóg. Nie do wiary? Właśnie! Przeorom średniowiecznego zamku pod wezwaniem św. Michała Archanioła też w kryształową czystość tej miłości wierzyć się nie chciało. Do ich wątpliwości prędko dołączyła zawiść. Potem zazdrość i pożądliwość, tak wielka, że aż przeżarła trzewia jednemu z zakonników. Nie mógł z tym żyć. Musiał zabić!

Wiele wieków później piękna i zdolna archeolog, Joanna z narażeniem życia przekopuje krypty klasztoru, by odnaleźć doczesne szczątki Romana. Najpierw robi to ze strachu, a potem… z miłości. Co odkryje? Ważne jest to, co Ty odkryjesz po przeczytaniu „Obietnicy anioła”!

Ja dokopałam się do fundamentów. Do opoki, o której zdaje się zapominać XXI wiek. Do podstawy, którą świdrujemy, dziwiąc się, że w gruzy wali się nasz świat. Do uniwersalnej zasady, że prawdziwa MIŁOŚĆ nie oczekuje niczego w zamian. „Miłość cierpliwa jest… łaskawa, nie zazdrości… nigdy nie ustaje…” i tak dalej… - jak pisał św. Paweł. (Tu znów cytuję, nie śmiąc grafomańsko zbezcześcić świętego uczucia).

A co w tej książce jest najlepsze? Biorąc tomik do ręki byłam pewna, że to jakaś eschatologiczna powieść przygodowa. Refleksja o miłości przyszła wiele dni później. I dobrze! Typowe książki „o miłości” oznaczam jako „niezainteresowana”. A tu proszę! Przemycono mi love story, zupełnie bez mojej wiedzy. I fajnie…

Jednak kto sięgnie po książkę zanęcony porównaniem do „Imienia róży” Umberta Eco (informacja na okładce - wyd. Albatros, 2006), może poczuć lekkie rozczarowanie. Warto jednak tę książkę przeczytać dla rozrywki, a tak zupełnie przy okazji dokopać się własnych refleksji. Tak zrobiłam i nie żałuję.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4682
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: