Podwojenie sześcianu
"VISBY.
Znaleziono zwłoki kobiety na plaży na zachodnim brzegu Gotlandii. Według informacji policji kobieta została zamordowana"*.
Ten lakoniczny komunikat, który otrzymała szwedzka telewizja, był doskonałym odwzorowaniem tragedii, jaka wydarzyła się na wyspie, uważanej przez wikingów za zaczarowaną - według ich wierzeń pojawiała się wraz ze wschodem słońca i znikała, gdy nadchodził zachód. Tragedia, która wstrząsnęła głównym miastem - Visby - stała się motorem wydarzeń, przyciągających na Gotlandię wielu reporterów, a wśród nich Johana Berga. Mężczyzna ten, zatwardziały kawaler, postanowił wyciągnąć jak najwięcej informacji z lokalnych funkcjonariuszy zajmujących się sprawą i nie zauważył momentu, gdy rozpoczął własne dochodzenie. Praca dziennikarzy na Gotlandii nie była jednak łatwa, gdyż dokonane morderstwo pobudziło do działania całą policję, nie tylko lokalną, ale i państwową, na czele z komisarzem Andersem Knutasem (sic!). Śledztwo jednak wydawało się rutynowe.
Co powinien zrobić mężczyzna, który po przebudzeniu w wygodnym łóżku dwuosobowym nie zastaje w nim swojej kobiety? Co, gdy nie ma jej w całym domu? Powinien spanikować? Wybrać się na poszukiwania? Zawiadomić rodzinę i znajomych? A może zadzwonić na policję?
Per, owszem, szukał Heleny, zadzwonił do jej przyjaciół, aż wreszcie poszukał pomocy na policji. Nie zrobił tego jednak od razu. Najpierw cierpliwie czekał na jej powrót. Nie wpadł w panikę. Nie działał nerwowo, nie był porywczy. Nie zamartwiał się. A według służb prowadzących sprawę widocznie powinien. Jeszcze ta kłótnia na przyjęciu i uderzenie, które jej wymierzył. Damski bokser i zabójca z zazdrości - doskonały motyw. Per od razu stał się głównym podejrzanym o zamordowanie swej konkubiny - Heleny Hillerström.
Los lubi płatać figle. Sprawa tak oczywista szybko przestaje być łatwa, logiczna i nieskomplikowana. Kolejne morderstwo nie wydaje się pozorowane, sprawca na pewno nie udaje. Naprawdę zabija, a policja nie ma praktycznie żadnego punktu zaczepienia. Żadnej poszlaki, nie mówiąc już o śladach. Wszystkich sprawa bardzo męczy: Andersa Knutasa, którego działania nie przynoszą żadnego rezultatu, zaniepokojoną Karin Jacobsson - najbliższą współpracownicę komisarza, Emmę Winarve - przyjaciółkę zamordowanej Heleny, dla której popełnione morderstwa stały się pretekstem do dokonania zmian we własnym życiu, ale zmian niecałkowitych, niepełnych, skrywanego romansu. Śledztwo męczy też Johana Berga, ale z zupełnie innej przyczyny. Ten samotnik, przeciwnik związków, zakochuje się ze wzajemnością w mężatce i przedłużające się poszukiwania sprawcy stają się dla niego pretekstem do częstszych spotkań z ukochaną. Jednak co, gdy śledztwo się zakończy, znajdą zabójcę? Co wówczas z nim i z Emmą?
Ale przecież morderca dalej grasuje. Już teraz wiadomo, że cechuje go okrucieństwo, a w jego zbrodniach jest jakiś klucz. Ale jak ten klucz znaleźć, skoro wciąż pozostaje niewidzialny?
Pierwsza powieść Mari Jungstedt to zarazem pierwszy przeczytany przeze mnie kryminał skandynawski. Dlatego, tak myślę, mogłam pozwolić sobie na pobłażliwość w stosunku do tej książki. Ale gdy się przyjrzałam "Niewidzialnemu", doszłam do wniosku, że nawet bez taryfy ulgowej książka trzyma w napięciu i chociaż brak w niej mrożących krew w żyłach scen, chociaż nie obgryzłam wszystkich paznokci ani nie ssałam nerwowo kciuka i nie bałam się przewrócić strony, to Mari Jungstedt zmusiła mnie do pewnego wysiłku. Od pierwszej strony zostałam bowiem wciągnięta w grę, w której trudno było zwyciężyć. Subtelne mylenie tropów, zacieranie śladów - i ten, kogo uważamy za winnego popełnionych morderstw, niekoniecznie nim jest. I chociaż rzeczywiście zgadłam, rozwiązałam sprawę, wygrałam - trudno było mi się pogodzić z takim rozwojem wypadków. Nie pomagała mi w tym także znajomość starej zasady, że jeśli w pierwszej scenie na ścianie wisi strzelba, to w ostatniej scenie na pewno wystrzeli.
Niemniej jednak zamknęłam "Niewidzialnego" z poczuciem poznania ciekawej, niebanalnej powieści. I jak bez trudu udało mi się wytypować potencjalnego sprawcę (praktycznie od razu wiedziałam, kto nim jest), tak samo łatwo postanowiłam, że sięgnę po pozostałe tomy serii o komisarzu Knutasie.
---
* Mari Jungstedt, "Niewidzialny", przeł. Teresa Jaśkowska-Drees, wyd. Bellona 2010, str. 24.
[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.