Dodany: 30.09.2004 07:09|Autor: dagunia1

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Seans
Horwath Witold (właśc. Łagowski Witold)

W sidłach milenizmu


Poniedziałek, w którym Witek zobaczył Milenę, był jak pierwszy poniedziałek po stworzeniu świata. Mężczyzna dostrzegł Kobietę. I coś się zaczęło: Seans.

Seans to tylko i wyłącznie powstawanie, tak jak powstawały dni, noce, sytuacje z Mileną w moim rzeczywistym z nią seansie, którego ta pisanina jest przedłużeniem w pustkę; i namiastką. Ten moment, w którym ich oczy się spotkały, był także początkiem Apokalipsy. Odtąd nic nie mogło zostać takie samo, a wszystko ciążyło ku jednemu końcowi: ku nieszczęściu.

Powierzchnia fabuły jest gładka: licealista Witek zakochuje się w koleżance z klasy. Milena jest piękna, inteligentna – i doświadczona, jak się okaże niewiele później. Chłopak nie wie, czy obezwładniająco podziałały nań jej oczy, włosy, ciało czy może dogłębna znajomość wszelkich przejawów życia. Dość powiedzieć, że wpada w sidła.

Gęstniejącemu romansowi Witka i Mileny towarzyszy atmosfera pozornej swobody obyczajowej, choć czasy są trudne. To późne lata 70-te; niedobitki totalizmów idą w zaparte z zachodnim kapitalizmem, i wciąż wygrywają. Dom rodzinny Mileny będzie tu najlepszą metaforą Polski: dom rozbity, cierpiący, zapijaczony, jak matka dziewczyny. Hołdujący przeszłości, jak dziadek Orłowski - i przeklinający tę przeszłość, vide Milena. Ale przecież można zbudować życie na marginesie systemu, brać ideologię na wpół poważnie, oswoić lęk przed represjami. Milena stosuje metodę skrupulatnej maskarady: rzuca szkołę, tak jak porzuciła wcześniej rodzinę, przebiera w kochankach zależnie od nastroju, zamożności portfela i miejsca. Zawsze kłamie. Jej życie jest li tylko flirtem z życiem, jakimś prześlizgiwaniem się po wierzchu tego, co innych dotyka i boli.

Następuje osobliwy przemiał rzeczywistości w złudzenie: Witek istnieje w stanie permanentnego – i jeszcze nieuświadomionego – zniewolenia. Przeżywa posępne i gorzkie szczęście samotnej walki o kobietę, która albo go odrzuca, albo wzywa do siebie. On nie chce demokracji, on pożąda totalnego usidlenia przez femme fatale. To, co miało być taktyką nastoletniej miłostki, staje się postawą Witka, a nawet ideologią. Ja po prostu nie ufam, nigdy nie ufałem sobie, swoim myślom, wiedzy, poznaniu. I dlatego pewnie wszedłem w seans, to znaczy świat Mileny, który jest, bywa różny, często odpychający, ale to właśnie moja ojczyzna. Więc Milena jest uosobieniem machiny represyjnej. O ile komunizm był systemem zniewolenia zewnętrznego, o tyle – pozwólmy tu sobie na eksperyment werbalny – milenizm będzie systemem zniewolenia wewnętrznego. Nowym komunizmem, który w sposób totalny, i jakże bezsensowny, zmieni tożsamość Witka.

Na usta czytelnika ciśnie się pytanie: dlaczego Witek nie potrafi oddzielić świata od własnej psychiki? Z woli Mileny wpadnie w kwadraturę koła życiowych pułapek, i podda się całkowicie, jakby płacił dodatkową kontrybucję za los niewolnika.

Chwila szczerości: to jest książka kiczowata, lecz krzepiąca. Wznieca w czytelniku emocje, manipuluje nimi, kształtuje i ugniata. I chociaż wzruszenia są tanie, to przecież ich autentyzm nie ulega kwestii. Co więcej, „Seans” jest zmaterializowaną grozą rodzimego postmodernizmu. Oto siermiężna rzeczywistość PRL-u stała się nagle jakaś atrakcyjna i to na zasadzie prostego odbicia w zwierciadle współczesnej prozy. Nieodparte wrażenie kiczu w świetle poetyki postmodernizmu zyskuje więc rację bytu, ten kicz jest wszakże modnie ubrany w autoironię narratora. Jeszcze na łamach powieści dokonuje się jej krytyka: Witek, który został zaangażowany do roli porte-parole Witolda Horwatha, dostrzega z całą przenikliwością czytadłowość „Seansu”. Ale nie skazuje maszynopisu na szufladowy niebyt. Odkąd bowiem zniesiono podział na literaturę masową i elitarną, sztuka powieściowa zdołała odwrócić się do góry dnem, przemieszać i wywinąć podszewką na zewnątrz. Horwath może – zupełnie bezkarnie! - dokonywać mariaży czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego, gubić gdzieś linearność i chronologię wydarzeń, a wszystko to obwiązywać wątkiem sporów światopoglądowych, i taki oto prezent wręczyć czytelnikowi. To ci dopiero niespodzianka: czytadło Witolda Horwatha proponuje niemal namacalną obecność przestrzeni lat 70-tych, igra sobie z historią czasów wcześniejszych i dotyka wątków, o które nie podejrzewalibyśmy prozy tego kalibru. Odczytanie kodów zajmie czytelnika tak długo, że odłożywszy wreszcie „Seans”, stwierdzi tylko (trawestując Ryszarda Nycza): każde następne odczytanie tego tekstu jest jego niedoczytaniem. I pogrąży się w lekturze na nowo.

(Dagmara Pędrak)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5706
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: mekada 01.10.2004 07:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Poniedziałek, w którym Wi... | dagunia1
Pięknie napisana recenzja. Podziwiam za lekkość pióra i umiejętność formułowania spostrzeżeń. Chylę czoła!
Użytkownik: amoretka 02.10.2004 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie napisana recenzja... | mekada
Zauważyłam, że przed Dagmarką wszyscy chylą tu czoła.
Użytkownik: puzel 02.10.2004 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłam, że przed Dagm... | amoretka
Witam amoretkę.
Czyżby powodowała Panią zazdrość, czy też raczej niespełnione ambicje literackie?? Hmm, to nieładnie być zazdrosnym, a recenzja Pani Dagmary jest świetna. Książkę czytałam i mogę powiedzieć, że ta recenzja dobrze odzwieciedla jej ideę. Pozdrawiam.
Użytkownik: amoretka 03.10.2004 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam amoretkę. Czyżby p... | puzel
Najwyraźniej mnie Pan (bądź Pani) źle zrozumiał. Komentarz nie miał być wyrazem zazdrości, a stwierdzeniem faktu. Ja po recenzji "Madame" Libery stałam się absolutną dagmarkową fanką, więc proszę nie nadinterpretować moich wypowiedzi. Zapewniam, że żadnych ukrytych kontekstów w nich nie ma. Można co najwyżej zarzucić, że zapomniałam wrzucić na koniec wesołego uśmieszku.

Pozdrawiam serdecznie i życzę życzliwszego spojrzenia na ludzi.
Użytkownik: mekada 02.10.2004 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłam, że przed Dagm... | amoretka
Przykro mi, ale nie znam Dagmarki, więc moja pokora nie dotyczy osoby, lecz recenzji, która napisała, a w porównaniu z którą, moja wygląda bardzo siermiężnie - ale ciągle się uczę, nie wiem z jakimi rezultatami, ale będę się starała :)
Użytkownik: amoretka 03.10.2004 09:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, ale nie znam ... | mekada
Ja też się uczę pilnie
Powodzenia :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: