Dodany: 24.09.2010 12:18|Autor: ateibzle

Książka: Dzidzia
Chutnik Sylwia

Dzidzia, czyli Polska


Nieraz mówi się, że otrzymanie prestiżowej nagrody literackiej (a już, nie daj Boże, Nobla) to najgorsze, co się może pisarzowi przydarzyć. No bo po takim wyróżnieniu może być już tylko gorzej: nie jest łatwo napisać coś nowego i utrzymać wysoki poziom, mając świadomość presji i związanych z nowym dziełem oczekiwań.

Sylwia Chutnik co prawda Nobla nie dostała, ale jej debiutancki „Kieszonkowy atlas kobiet” został uhonorowany jedną z najważniejszych nagród w kraju – Paszportem „Polityki”. Po jej drugą powieść sięgnęłam więc z pewną obawą, która okazała się bezpodstawna – autorka nie tylko nie obniżyła poprzeczki, ale wręcz ją bardzo wysoko podniosła. „Dzidzia” to rzecz naprawdę znakomita.

Tematyka się zasadniczo nie zmieniła. Sylwię Chutnik często wymienia się obok Doroty Masłowskiej i coś w tym jest. Podobnie jak autorka „Pawia królowej”, Chutnik zajmuje się w swoich książkach tropieniem polskości, tej wstydliwej, ukrywanej i nieobecnej w mediach - i miesza tę odkrytą rzeczywistość z mitami i kulturą popularną, tworząc z tego jarmarczno-pompatyczno-popkulturowy koktajl demaskujący. Jednak o ile u Masłowskiej ta mieszanka jest widoczna najwyraźniej w warstwie językowej, u Chutnik przejawia się raczej w rozbudowanych alegoriach.

Tytułowa Dzidzia to dziewczyna-warzywo, urodzona z wodogłowiem i bez kończyn. W dodatku jest córką skompromitowanej matki Polki i wnuczką wieśniaczki, która pół wieku wcześniej zadenuncjowała Niemcom dwie Żydówki. Ale to tylko początek: przeszłość rodziny i kalectwo najpierw uczynią z Dzidzi świętą, a później staną się wymówką, by zmieszać ją z błotem.

Bo Dzidzia tak naprawdę nie jest tylko dziewczyną. Jest ofiarą, więc powodem, by domagać się odszkodowania za krzywdy. Jest też nieskalana, więc można wynieść ją na ołtarze. Jest pamięcią o nikczemnej przeszłości, więc można ją zmieszać z błotem. Jest słaba, więc można ją wykorzystać i porzucić. Dzidzia jest Polską.

Czytanie tej powieści to trochę rozwiązywanie zagadki: pozornie niezwiązane ze sobą opowiadania w którymś momencie łączą się w jedno, ukazując brzydką prawdę o nas - obywatelach Polski: ofiarach wojny i bezrozumnych katach, zakompleksionych megalomanach, aspirujących do roli Mesjasza narodów i wiecznie domagających się rekompensat materialnych.

„Dzidzia” jest demitologizacją naszych wyobrażeń o sobie jako o narodzie, groteskową i przepełnioną goryczą i rozczarowaniem opowieścią o Polsce opluwanej i wynoszonej na ołtarze – a nigdy normalnej.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 976
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: