Dodany: 10.09.2010 12:07|Autor: półeczka z niebieskimi migdałami

Konklawe


Generalnie uważam, że czyta się dla przyjemności. Oczywiście mam tu na myśli książki, a nie czasopisma, bo tych drugich nie poważam ani troszkę. Czytam właściwie od dzieciństwa i staram się traktować tę czynność jako wyjątkowo przyjemny sposób spędzania wolnego czasu. W związku z tym z reguły nie ograniczam się warunkami czy też zasadami. Jedna z niewielu zasad, do których się stosuję, to czytanie książki do końca, nawet jeżeli nie bardzo mi się podoba. Naprawdę niewiele książek odrzuciłam nie czytając ostatnich wersów. Zasada ta kilka razy doprowadziła do odkrycia perełek, które tak naprawdę dopiero po przeczytaniu całości dawały możliwość dostrzeżenia ich wartości (np. "Dom z papieru").

"Konklawe" jest pozycją, którą zaczęłam czytać z wielkim zainteresowaniem. Pasował mi klimat (lubię książki historyczne), pierwsze strony były bardzo obiecujące. Niestety, im dalej - tym gorzej i im bliżej końca, tym bardziej musiałam sama siebie przekonywać, że moja zasada czytania do końca ma sens. Podkreślić trzeba, że ta powieść ma klimat, który może zauroczyć; niestety, mojego serca nie zawojował.

Książkę warto polecić tym, którzy szukają w literaturze historycznych opisów miejsc i zwyczajów. Akcja umiejscowiona jest w osiemnastowiecznym Rzymie, którego opisy naprawdę działają na wyobraźnię. Zresztą autor stanowczo dbał w tym zakresie o szczegóły. Na przykład bardzo podobał mi się opis wizyty w aptece, z której Esterka przynosi maści wyprodukowane z wszelkiego rodzaju ziół. Wyraźnie widać, że medycyna była wówczas w powijakach.

I to już wszystkie zalety.

Powieść zrobiła na mnie wrażenie wprawki początkującego autora, który szykuje się do napisania wiekopomnego dzieła, ale postanawia najpierw zbadać, jak czytelnicy zareagują na jego twórczość. Główny bohater jeszcze jako tako się prezentuje - jest postacią wyrazistą i ze sprecyzowanymi cechami charakteru - natomiast pozostałe postacie... cóż... są po prostu nijakie. Po skończeniu książki pamiętałam jedynie opis Hiszpanka (który zapadł w moją pamięć jako dowód na to, że warto w życiu mieć swoją dumę i odwagę mówienia tego, co się myśli) i Esterki (której było mi żal ze względu na rozwiązłość głównego bohatera).

Autor w kilku miejscach przedstawił sceny - można by rzec - erotyczne, choć to dużo powiedziane. Ja odbierałam je z zażenowaniem. Porównywanie pośladków do "dwóch księżyców w pełni"... wątpliwe doznania estetyczne.

Na zakończenie dodam, że ciekawe i niespodziewane jest rozwiązanie przedstawionej zagadki kryminalnej. Niestety, do jej rozwiązania autor prowadzi nas jak po sznurku. Czytelnik od początku nie ma wątpliwości, kogo podejrzewać, a gdy następuje zwrot, to też wiemy, w którą stronę zwrócić głowę. Generalnie nie ma miejsca na własne próby dochodzenia, "kto zabił". Więcej nie napiszę, bo może ktoś jednak po "Konklawe" sięgnie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 896
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: