Dobra proza
420 stron niezwykłej opowieści o człowieku, który zna dziesięć języków, a mimo to sam nie znajduje nici porozumienia z otoczeniem i wypowiada się monosylabami lub równoważnikami zdań.
Konstrukcja bardzo ciekawa. Na samym początku trzy kobiety znajdują Abla Nemę wiszącego głową w dół, ze związanymi nogami. Czy to samobójstwo? A może jeszcze żyje? Tego wszystkiego można się dowiedzieć, czytając tę gęstą od znaczeń, wymagającą skupienia prozę, odkrywając historię człowieka wyalienowanego i przejmująco samotnego.
Autorka prowadzi nas przez dotychczasowe życie Abla - emigranta z Węgier, który mógł zamieszkać w Berlinie dzięki protekcji znajomego jego matki. Poznajemy jego historię z różnych punktów widzenia. Narracja jest rwana i prowadzona z kilku punktów widzenia, a opowieść bynajmniej nie toczy się chronologicznie.
Bardzo ciekawe studium psychologiczne i socjologiczne, bowiem w otoczeniu bohatera znajdują się zwariowani muzycy, zaskakująco inteligentne dziecko żony Abla, kobieta o imieniu Bora, Konstantin, Danko... autorka tak dobrze psychologicznie zbudowała te postacie, że można by było o nich pisać osobne książki.
Sam Abel, milczek i obserwator rzeczywistości, rozgada się dopiero w końcowej części książki. Okaże się także, iż początkowa scena nie jest... a zresztą, nie będę opowiadał, bo może ktoś się skusi i zechce poczytać. Myślę, że warto. Wyobraźnia ma wielkie pole do popisu, czułe i wrażliwe serce zacznie mocniej bić, a językoznawca będzie mieć ucztę smaku frazy i metafory.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.