Dodany: 14.12.2006 13:16|Autor: piotrowy
Drogi widzu/czytelniku
"Filary ziemi" są jak serial. Mnóstwo wątków składa się na fabułę, która cały czas skręca w przeróżne strony, zmienia się niczym w kalejdoskopie, a bohaterami nieustannie rzuca do góry, by za chwilę trzasnąć nimi o glebę. Jak w każdym szanującym się serialu, bohaterów jest tu wielu, a ich przygody i zmagania cały czas się splatają. Do tego za każdym zakrętem pojawiają się nowe okoliczności, które całkowicie odmieniają bieg wydarzeń - a nas, niecierpliwych czytelników/widzów, pozostawiają w perfidnej niepewności "co dalej?". I już się nie możemy doczekać kolejnego odcinka.
Ale, jak większość seriali, "Filary ziemi" nie ustrzegły się wad. Postaci są jednolite, nie ma w nich psychologicznej głębi. Mają parę charakterystycznych cech i nic więcej. Do tego można dodać przewidywalność ich zachowań. A suma niesamowitych zdarzeń, zbiegów okoliczności przypadająca na jednego bohatera jest wręcz nierealna. Poza tym Ken Follet umiejscowił fabułę w średniowiecznej Anglii, ale miałem nieodparte wrażenie, że postaci zostały wyjęte żywcem z czasów współczesnych.
Wszystkie te wady można jednak uznać za zalety - nie zatrzymują wartkiej akcji i bardzo ułatwiają czytanie. I jeśli chce się przez dłuższą chwilę żyć sprawami i przygodami bohaterów, to warto sięgnąć po "Filary ziemi".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.