Dodany: 26.02.2004 11:18|Autor: bazyl3
Ono, D. Terakowska (możliwe spoilery)
Wspomnianą w temacie książkę po prostu "pochłonąłem", co nie znaczy jednak, że nie zastanowiłem się nad tym, co czytam. Wprost przeciwnie. "Ono" zmusza do myślenia, do spojrzenia na niektóre sprawy inaczej, do zastanowienia się nad ważnymi sprawami.
Wydawałoby się banalna treść. Perypetie jednej z tysięcy polskich rodzin. W kolejnych retrospekcjach poznajemy losy jej członków. Ojca - muzyka-pianistę, któremu złamany nadgarstek przekreśla karierę, a "wpadka" z najpiękniejszą dziewczyną w miasteczku przekreśla życie. Matkę - wspomnianą wyżej "pięknisię", dla której wartość człowieka przelicza się na 100 calowy TV i wczasy na Seszelach. Dwie córki. Starszą, która "zaciążyła" i która dzięki noszonemu w sobie dziecku poznaje świat na nowo (a my razem z nimi) i IMO staje się człowiekiem bardziej wartościowym. Młodszą, "skażoną" cywilizacyjnie - trochę przerażające dziecko XXI wieku.
A o czym ta książka? O wielu sprawach. O tym, żeby nie przelewać swych pretensji do życia i zawiedzionych nadziei na dziecko. By pozwolić mu być indywidualnym organizmem, a nie swoją kopią. O tym, czy lepiej być, czy mieć. Wybrać hipermarkety, bigbradera, TV i Mc Donalds'a, czy może choć troszkę inaczej - teatr, książka. Czy gonić za "kasiorą", czy cieszyć się tym, co się ma. O tym, jak przypadek potrafi unieszczęśliwić. I... o czym jeszcze, dowiecie się, jak przeczytacie. A MSZ naprawdę warto. Książka jest bowiem napisana sprawnie i potrafi poruszyć, bo jest w niej wiele prawdy, między innymi o współczesnym polskim społeczeństwie.
PS. Jedyne, co mnie troszkę denerwowało to używanie przez główną bohaterkę (w swoich monologach czy też dialogach z dzieckiem) wyrazów, których, jak wynika z książki, znać raczej nie powinna.
PS2. Nie odbierałem tej książki jako głosu w sprawie aborcji (którym być może jest). Miała dla mnie zupełnie inny wydźwięk.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.