Dodany: 19.10.2006 13:28|Autor: piotrowy
Przypowieść o Tsotsim
Na okładce książki „Tsotsi” możemy przeczytać „Wybitne osiągnięcie” ("Times") czy „Pierwszorzędny kandydat do Literackiej lub Pokojowej Nagrody Nobla” ("New Yorker")*. Ponieważ zachwyty pochodzą z prasy zagranicznej, której nie czytam, nie są one dla mnie gwarantem dobrej lektury. Ale skusić się dałem. I się nie zawiodłem.
Fabuła prosta. Rzecz dzieje się w realiach południowo-wschodniej części RPA, w Johannesburgu. Główny bohater, okrutny herszt ulicznego gangu, Tsotsi, dostaje niemowlę, a wydarzenie to przewraca do góry nogami jego poukładany świat.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Bohaterowie są mocno zarysowani, każdy ma swoją historię i żaden z nich nie jest tylko papierowym dodatkiem, ale stanowi integralną część fabuły.
Sama fabuła nie jest tylko opowieścią o życiu Tsotsiego, ale ma drugie, a nawet trzecie dno. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że Athol Fulard napisał przypowieść. Wraz z bohaterem odnaleźć możemy w niej uczucia, religię, miłość matki i poświęcenie. Możemy odnaleźć dużo więcej. Warto przekonać się samemu.
---
* Athol Fugard, „Tsotsi”, przeł. Paweł Cichawa, wyd. Sonia Draga, 2006; tekst z okładki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.