Dodany: 16.09.2006 11:18|Autor: Meszuge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Rok w Monarze
Wanat Wojciech

Dwie treści


Chciałem napisać, że jest to książka niesamowita, bo... ale pomyślałem, że przecież możliwe jest, że to tylko ja odbieram ją w taki, dość specyficzny, sposób.

Autor, narkoman, opisuje swój roczny pobyt w ośrodku Monaru w Głoskowie (jeden z najstarszych, jeśli nie pierwszy, z prawie 30-letnimi tradycjami). Przekaz oficjalny wygląda mniej więcej tak: Głosków jest miejscem wspaniałym, uratował mi życie, mądre i przemyślane zasady, wszystko jest tu dla mnie, a nic przeciwko mnie, ogrom ciepła, życzliwości i zrozumienia, uczciwość, odpowiedzialność, zaangażowanie, itd. w tym stylu.

Ale jest też inna treść książki Wanata, z której wynika, że przynajmniej niektóre ośrodki Monaru to miejsca, gdzie dokonuje się totalnej dezintegracji osobowości, niszczy, upokarza ludzi i jeśli potrafią się po czymś takim pozbierać, to narkotyki są już małym problemem. Wspomina, jak to w cudownym i wspaniałym Głoskowie nie potrafił pogodzić się z rozdźwiękiem między tym, co ludzie mówili w społeczności, a tym, co robili poza nią, miał problemy z klikami, koteriami i układami, opisuje wymuszanie na nowych kuracjuszach, by dzielili się ze starszyzną zawartością otrzymanych od rodziny paczek, napomyka o dziewczynie, która Monar skończyła, ćpać przestała, ale... kolejne dziesięć lat leczyła się z Monaru. Trochę "dziwnie" mi się zrobiło, kiedy czytałem o karach za to, że... nie lubi hip-hopu (jak podobno wszyscy) i za to, że się wywyższa, bo nie chce oglądać filmów z Arnoldem i Sylwestrem.

Można by powiedzieć, że autor stara się przedstawić różne aspekty życia w ośrodku odwykowym, ale ja mam inne wrażenie: cały czas wydaje mi się, że Wojciech Wanat chciał napisać jedno, a co chwilę, niechcący, a może nieświadomie, wyłaziło mu drugie.

W każdym razie uważam "Rok w Monarze" za niezłą książkę. I to pomimo pewnych braków stylistycznych czy problemów z chronologią. Literatura przez duże "L" to to nie jest, ale przeczytać warto.

W związku ze sprzecznymi przekazami trudno jest w sumie dowiedzieć się z niej, jak faktycznie jest w Monarze, ale jakiś obraz można sobie wyrobić. Ostatecznie opinie o takim miejscu z natury zawsze pozostaną subiektywne.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7777
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: typ 18.09.2006 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem napisać, że jest... | Meszuge
przeczytam ją
Użytkownik: Meszuge 19.09.2006 08:03 napisał(a):
Odpowiedź na: przeczytam ją | typ
Byłbym ciekaw Twojej opinii.
Użytkownik: Akrim 19.09.2006 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem napisać, że jest... | Meszuge
Myślę, że to wina terapeutów, iż dopuszczają do istnienia, jak gdyby podziemnego światka wśród kuracjuszy. Także stosowanie drastycznych i niszczących osobowość metod leczenia wydaje mi się straszne.
Nie czytałam tej książki, ale z rezenzji wyłania się niezbyt pochlebny obraz okrzyczanych (może jednak zbyt okrzyczanych) ośrodków Monaru. Cóż - "nie wszystko złoto, co się świeci"...
Użytkownik: basia59 05.07.2008 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że to wina terape... | Akrim
Bylam w Gloskowie 3 lata. Wyleczylam sie. Czy to wystarczy, abys przestal watpic w sile metod leczenia w osrodkach monarowskich?
A znam wiecej ludzi, ktorzy dzieki Monarowi wyszli z nalogu. Dzis pracuja, maja rodziny, sa spelnieni.
Bez tych metod nie udaloby sie nam wyleczyc. Nie bylo szans!
Bylam 3 razy w Garwolinie, w osrodku Sluzby Zdrowia i wiem cos na ten temat.
Oczywiscie mialam wielkie szczescie, ze trafilam pod skrzydla Kotana. Marek byl Wielkim Czlowiekiem i Wielkim Psychologiem. Zawsze skubany wiedzial, ze dzieje sie cos niedobrego i interweniowal. Byly dramatyczne sytuacje, wlosy obcinane do lysej czaszki, psychodramy pt. ty wyjezdzasz z osrodka za kare! itp.
I uwierz, ze nie ma innej drogi. Tylko, co b. wazne, Kotanski niszczyl w nas NARKOMANA a budowal CZLOWIEKA.
Niestety nie wszyscy "psychoterapeuci" kierowali i kieruja sie ta regula. Moze nie umieja? Nie wiedza?
Ja mialam szczescie....
Użytkownik: Meszuge 05.07.2008 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Bylam w Gloskowie 3 lata.... | basia59
Masz jakąś odpowiedź na pytanie, czemu profesjonalna terapia odwykowa (alkohol) trwa sześć tygodni, a pobyty w ośrodkach monarowskich liczy się w latach?
Użytkownik: janmamut 05.07.2008 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz jakąś odpowiedź na p... | Meszuge
Te ośrodki też chyba są finansowane z moich podatków. Dłużej = więcej pieniędzy, przy minimalnych kosztach własnych.
Użytkownik: --- 19.09.2006 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem napisać, że jest... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: Meszuge 19.09.2006 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Dyscyplina niewątpliwie jest bardzo ważnym czynnikiem w leczeniu uzależnień i to nie tylko narkomanii. Tylko czy "pierdzenie w twarz" ma coś wspólnego z dyscyplinowaniem?
Z tego, co zrozumiałem w całym Głoskowie jest czworo kadry i dyżury mają tam na zmianę. I zdaje się, nie wszyscy nawet są psychologami czy terapeutami.

Z opowieści (Wanat zaznacza, że zaczął pisać te wspomnienia rok po Głoskowie) wynika raczej, że wychowawcami dla pacjentów jest raczej społeczność, a nie (lub zdecydowanie mniej) kadra. Coś jak "fala" w wojsku.
Użytkownik: --- 19.09.2006 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dyscyplina niewątpliwie j... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: guga 15.01.2007 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dyscyplina niewątpliwie j... | Meszuge
Na tym miała polegać koncepcja MONARu jaką wymyślił Kotański. W końcu trzeba i tak wyjść przez bramę ośrodka w normalne życie i tam podejmować decyzje. W MONARze trzeba nauczyć się podejmować takie decyzje a to lepiej wudzi ktoś kto z tobą żyje pod jednym dachem, dlatego to inni pacjenci mogą tyle powiedzieć o tobie. I nie musi to mieć nic wspólnego z falą, bo tymi którzy są krótko trzeba się opiekować, a im jesteś dłużej tym większe są twoje obowiązki i oczekiwania od ciebie. Jeśli ktoś liczy na prostą odpowiedź na pytanie jak jest w MONARze? Nie da się odpowiedzieć abi fantastycznie ani koszmarnie, podobnie jak nie da się powiedzieć jak jest w Australii, pod pewnymi względami super, ale pod innymi gorzej.
Użytkownik: basia59 05.07.2008 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dyscyplina niewątpliwie j... | Meszuge
Zawsze odbywa sie wszystko, a przynajmniej tak bylo za "moich czasow" pod okiem czujnych wychowawcow, jest przez nich sterowane. Nie martw sie, nikomu sie krzywda nie dzieje. Wrecz odwrotnie.
Kamien tez szybciej oszlifuje sie pod wplywem tarcia o inne kamienie.
Użytkownik: librarian 19.09.2006 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem napisać, że jest... | Meszuge
Z tego co piszesz wynika, że jest to książka bardzo osobista. Czasem ten brak dystansu przeszkadza w odbiorze wspomnień, są zapisem osobistych odczuć i stanów, ale czy wiarygodne? Niewiele wiem na akurat o Monarze, ale tak ogólnie, to ciężko czyta mi się książki, w których autorzy nie potrafią wyjść poza siebie.
Użytkownik: shelly 23.09.2006 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co piszesz wynika,... | librarian
Myślę, że dodam tę książkę do swojego schowka. Mnie zawsze interesują takie historie, nawet jeśli to nie jest literatura najwyższych lotów. Jest to chyba jedna z niewielu możliwości dla mnie, żeby dowiedzieć się jak jest w Monarach naprawdę. A może nie 'naprawdę', ale czegoś się jednak można dowiedzieć. Już z tego krótkiego opisu coś wynika i ja to rozpoznaję... W zakładach karnych jest chyba podobnie. Obie instytucje posiadają cechy wspólne. To jest to, co Erving Goffman nazwał 'instytucjami totalnymi', ale w tym wypadku nie zaliczyłabym do nich szpitali. Natomiast Monary, zakłady karne jak najbardziej.
Myślę, że sama atmosfera tych miejsc działa specyficznie na ludzi. Na zakładach karnych znam się trochę [;)] i tam również borykają się z problemem niewykwalifikowanej odpowiednio kadry i budzącymi poważne wątpliwości metodami oddziaływań lub też ich brakiem. No i podobnie jak w wypadku leczenia uzależnień w Monarach, tak i w resocjalizacji w zakładach karnych- pracownicy mają na to najmniejszy wpływ, żeby nie powiedzieć żaden...
No i jeśli chodzi o literaturę o podobnej tematyce, to z czystej ciekawości warto przeczytać 'Kryminał tango' K.S. Rutkowskiego. Historie z aresztu śledczego. Powinno to jeszcze być gdzieś do odnalezienia w sieci. Z kupowaniem może być problem a zresztą warto pieniążki wydać na coś ambitniejszego. Pozdrawiam!
Użytkownik: Zbyszek_dob 15.10.2006 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co piszesz wynika,... | librarian
Osoby uzależnione, to bardzo specyficzna grupa naszego społeczeństwa. Wrażliwi? Słabi? Wykolejeni? Nieprzystosowani? Zli? Niech każdy dopasuje swoje okreslenie. Oni są z pewnoscią trudni! Rzadko kiedy maja swiadomosc swojego problemu. Prędzej przeklną 1000 osob, niż dostrzegą swoje błędy.
Ta książka to raczej,, folklor,, niż prawdziwy przekaz lub proba rozrachunku z przeszłoscią.
Użytkownik: librarian 15.10.2006 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoby uzależnione, to bar... | Zbyszek_dob
Masz rację, trzeba czytać wiedząc o tym, że to raczej forma autoterapii niż wiarygodne świadectwo.
Użytkownik: basia59 05.07.2008 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoby uzależnione, to bar... | Zbyszek_dob
Mysle, ze narkomana przede wszystkim tworzy srodowisko, rodzina i to oni sa trudni, a narkoman nie moze poradzic sobie z cisnieniem, jakiemu zostaje poddany. Taka karma....
Użytkownik: basia59 05.07.2008 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoby uzależnione, to bar... | Zbyszek_dob
Mysle, ze narkomana tworzy przede wszystkim srodowisko, rodzina i to oni sa trudni, a narkoman nie moze poradzic sobie z cisnieniem, jakiemu zostaje poddany. Taka karma....
Użytkownik: Antygona 18.12.2006 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałem napisać, że jest... | Meszuge
Własnie kończe czytac tę książke. Rzeczywiście jest niesamowita. Polecam wszystkim.
Jednak prawdę mówiąć jestem przerażona sytuacjami w Monarach, jak to opisuje Autor.
Przerażającym faktem jest, aby leczona z uzależnienia dziewczyna potem przez wiele lat leczyła się z...Monaru z upokorzen i ciężkiej traumy jakią tam nabyła. Toż to błąd w sztuce!!!
Ośrodek w zadnym wypadku nie powinien doprowadzac do długotrwałych urazów.
Czytajac te ksiazkę wstrząsa mną fakt, ze tzw. "kadra", która winna w jakimś stopniu pilnować przestrzegania punktów i zasad, bo w końcu od tego tam jest - to jest ich praca - w zasadzie niewiele robi z tą sytuacją i łatwo "rozgrzesza" pacjentów z kłamstwa, nieuczciwości, załatwianiem spraw poza plecami. To czego ta kadra uczy?
Po co ta kadra jest jeżeli decyzję podejmuje społecznośc w której są nieuczciwości i układy?
Cytat z ksiązki odpowiedż terapeuty w rozmowie o nieuczciwości.strona 140.
"No i co chcesz z tym zrobić?Powiedzieć ludziom - jesteście kłamcy?W ten sposób nikt nie będzie chciał cię słuchac.To co możesz to robić swoje i pokazywac, ze to jest dobra droga. Z czasem przekonają się ze to ty masz racje"

Czyli rozumiem zostawić sprawę nieuczciwości na boku.Bo ludzie się "sami" przekonają.
Przekonają albo i nie, a przy okazji - jako decydująca społecznośc - doprowadza do urazów ileś-tam osób.

Książke warto przeczytac i winna byc bodzcem do zastanowienia się własnie dla terapeutów - "kadry " takich ośrodków.
Użytkownik: guga 15.01.2007 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Własnie kończe czytac tę ... | Antygona
społeczność może bardzo dużo, ale doświadczeni terapeuci potrafią zadbać o to żeby nikomu nie stało się nic złego. Tyle że doświadczonych i empatycznych terapeutów jest jak na lekarstwo. A jeśli chodzi o to co na boku. Terapia jest jak trening i nie da się nikogo zmusić żeby ćwiczył uczciwie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: