Dodany: 10.09.2004 14:39|Autor: woy

Z przewagą nudy


Uwielbiam parodie. Wolę dobry pastisz od oryginału. Dlatego cytat z "Harvard Daily News" na ostatniej stronie okładki: "Arcydzieło komizmu... Genialna parodia słynnej trylogii J.R.R. Tolkiena "Władca Pierścieni", błyskotliwa i całkowicie pozbawiona szacunku... "Paragraf 22" dla miłośników fantasy", wraz z przeczytanymi naprędce wyrywkami ze środka sprawiły, że wziąłem się za "Nudę Pierścieni" Bearda i Kenneya. Autorów co prawda znam bardzo pobieżnie i bardziej ze słyszenia, i nawet Google nie pomógł mi w stworzeniu jakiejś ich notki biograficznej, ale co tam, każdy bestseller był kiedyś niczym, każdy autorytet - nowicjuszem. Może powinno mnie zastanowić, że cytowane zachwyty pochodzą z prowincjonalnego dziennika, a jedynym świadectwem jego renomy jest fakt, że w tym miasteczku jest przyzwoity uniwersytet, co wcale nie gwarantuje jakości wydawanego tam pisemka, a zwłaszcza jego analiz literackich...

Poczucie humoru to rzecz bardzo subiektywna. Prawie każdy ma inne, czasem wręcz biegunowo. Dlatego to, co myślę o omawianej książce, jest obrazem mojego poczucia humoru i broń Boże nie mam zamiaru dyskredytować tych, którym się "Nuda Pierścieni" podobała. Bo mnie się nie podobała. Bardzo. Pomysł na powieść opartą na wykpieniu i sparodiowaniu klasyka jest kuszący i wygląda na samograj. I przez to właśnie, przez taką pozorną łatwość tematu, stanowi piekielnie niebezpieczną pułapkę dla prześmiewców. Bo dobrą parodię trzeba umieć napisać. To jest finezja i poezja. To ma być tak, że człowiek zaczyna się śmiać dopiero dziesięć sekund po przeczytaniu jakiejś prześmiewczej transformacji. Ale za to potem nie może przestać. Panowie autorzy, B&K, poszli inną drogą. Po prostu pozamieniali oryginalne imiona i nazwy na śmieszniejsze, niekoniecznie związane z treścią tekstu (typu Bilbo - Dildo, Frodo - Frito, orki - norki, Gandalf Szary - Goodgulf Szarozębny i tak dalej w tym guście), dołożyli trochę nonsensownych gagów w stylu z filmów z Leslie Nielsenem i dużo grubego śmichu z, uczciwszy uszy, pierdzenia.

Są ludzie, których niemożebnie śmieszy, jak ktoś się wywali, najlepiej w błoto albo dziobem w tort. "Nuda Pierścieni" to taki typ humoru. Ale to nawet mogłoby być. Tylko niechże niesie w sobie jakąś myśl przewodnią, niech z czegoś wynika. Niech te kretyńskie przeinaczenia nazw, imion i określeń mają jakieś uzasadnienie. Nie - masz, czytelniku, śmiać się z samego przedniego pomysłu nazwania Sama Spamem. Czemu nie Sramem? Byłoby jeszcze śmieszniej.

Muszę być sprawiedliwy. Jest w tej książce kilka dobrych pomysłów. Nie będę zdradzał jakich, bo może ktoś to lubi i się skusi. Ale liczących na kupę zabawy takiej jak na filmie "Szklanką po łapkach" czy "Naga broń", do czego, moim zdaniem, ze względu na rodzaj humoru ta książka pretenduje, przestrzegam: rozczarują się. Przy największej dozie dobrej woli, udało mi się ciurkiem doczytać do 45 strony. Resztę przeczytałem tylko dlatego, że staram się nie zostawiać za sobą rzeczy nie skończonych. Czytałem, wydając z siebie od czasu do czasu ponure: hyhy.

Z treści powieści wynika, że autorzy mają dużo dobrego samopoczucia w stosunku do swego dzieła. Ja go nie podzielam. Spotkałem też opinie, że to takie weekendowe czytadło. Moim zdaniem szkoda weekendu. Lepiej iść na spacer.

[H.N. Beard, D.C. Kenney "Nuda Pierścieni", tłum. A. Królicki, wyd.: Zysk i S-ka, 2001 r.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4528
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: