Dodany: 05.09.2006 19:39|Autor: veverica
Zdradzeni
Cieniutka, niespełna stustronicowa książeczka w zielonej okładce. Na zdjęciu - nieostrym, robionym jakby przez mętną wodę - drzewko bonsai w ozdobnej donicy. Nazwisko, które nic mi nie mówi. I tytuł, który z jakiegoś powodu przyciąga i odpycha zarazem. "Kiedy cesarz był bogiem" - przywodzi na myśl dawno minione czasy, coś, za czym się tęskni beznadziejnie - bo nigdy nie wróci... Dwa razy brałam książkę do ręki i odkładałam. W końcu kupiłam.
O czym jest? O smutku. O zawiedzionych nadziejach. O policzku wymierzonym przez tych, którym się ufało. O tym, że w pewnych sytuacjach przyjaźń, przyzwoitość, uczciwość znaczą mniej niż nic. O wędrówce i przetrwaniu. O nieudanej próbie wyrzeczenia się własnej tożsamości. O rozdzielonej rodzinie. O tym, że nawet nic nie robiąc, możesz się stać wrogiem we własnym świecie. O tak wielu rzeczach, że ciężko to opisać.
Wyobraź sobie kobietę. Jest wiosna 1942, Berkeley, a ona mieszka tu od lat. Idzie ulicą i widzi obwieszczenie - "rozkaz ewakuacji" - które zmieni najbliższe kilka lat w monotonne, beznadziejne piekło o smaku piasku. Kobieta wraca do domu i zaczyna się pakować. Może zabrać pościel, naczynia, ubrania... Żadnych zwierząt. Co zrobi ze starym, kulawym psem?
Wyobraź sobie dziewczynkę. Jest wrzesień 1942, pociąg sunący przez pustynię. Dziewczynka ma lekko wystrzępioną sukienkę i numer identyfikacyjny na kołnierzyku. Jest jej niedobrze. Wygląda przez okno, ale nie w miastach - tam szyby są zasłaniane. Chce jej się pić. Ze snu budzi ją brzęk tłuczonego szkła.
Wyobraź sobie chłopca. Ma osiem lat i tęskni do ojca. Trzy razy dziennie obóz pachnie jedzeniem, a do stołówki ustawiają się kolejki. W ich izbie jest nawet radio. Chłopiec śni o wodzie, rozmyśla o przeszłości. O tym, że jego ojca zabrali w szlafroku i kapciach. Pisze listy i czeka, czeka, czeka. Pierwszego dnia matka mówi: "Bądź ostrożny. (...) Nie dotykaj drutów kolczastych. (...) Nie rozmawiaj z wartownikami na wieżach. Nie patrz w słońce. I pamiętaj: nigdy nie mów głośno imienia cesarza"*.
Wyobraź sobie rodzinę, która wraca do swojego domu. Dom jest zapuszczony, zniszczony, śmierdzi. Mimo wszystko to wciąż ich własny dom. Ich drzewo, dające cień. Ich miejsce na ziemi. Wyobraź sobie, że są pełni nadziei i wiary w ludzi - teraz wszystko będzie dobrze. Ale sąsiedzi odwracają głowy ze wstydem, a kobiety nikt nie chce zatrudnić. Wyobraź sobie, że kiedy wraca ich ojciec, nie poznają go.
Wyobraź sobie mężczyznę, który z dnia na dzień stał się wrogiem narodu.
"Jestem Japońcem. Tym, którego nazywają Żółtkiem. Skośnookim. Małpą. Złym Azjatą. Jestem tym, którego nie widać - bo wszyscy są tacy sami"**.
"»Czy przysięgasz bezwarunkową wierność Stanom Zjednoczonym, obiecujesz bronić ich przed każdą zewnętrzną lub wewnętrzną napaścią i wyrzekasz się lojalności i posłuszeństwa wobec cesarza Japonii oraz innych zagranicznych sił, rządów lub organizacji?«
- Jakiego posłuszeństwa? - spytała matka chłopca. Przecież nie musiała się niczego wyrzekać. Od ponad dwudziestu lat mieszkała w Ameryce. Ale nie chciała sprawiać kłopotów - »wystający gwóźdź trzeba wbić młotkiem« - ani narażać się na oskarżenia o brak lojalności. Nie chciała także wracać do Japonii.
- Tam nie ma dla nas przyszłości. Żyjemy tutaj. Tutaj jest wasz ojciec. Powinniśmy trzymać się razem.
Odpowiedziała »tak«.
Zostali.
Lojalność. Nielojalność. Wierność. Posłuszeństwo.
- Słowa - powiedziała. - To tylko słowa"***.
---
* J. Otsuka, "Kiedy cesarz był bogiem", tłum. Witold Nowakowski, wyd. Amber, Warszawa 2004, s. 37.
** Ibidem, s. 92.
*** Ibidem, s. 66.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.