Dodany: 20.07.2006 19:33|Autor: Vilya

"Bez tej miłości można żyć"...


Bolecki w jednej z zamieszczonych w tomie laudacji nazywa Herlinga „wiecznym debiutantem”. I mimo iż gry, jakie prowadzi z tym terminem, są w moim odczuciu nieco przesadne, to nie sposób odmówić mu słuszności w punkcie zasadniczym: oficjalny debiut Grudzińskiego w Polsce miał miejsce późno; dopiero w roku 1988 wydawnictwo „W drodze” opublikowało tom opowiadań pt. „Wieża”. Bolecki był jednym z tych krytyków czy literaturoznawców, którzy najwierniej – oprócz niego nasuwa mi się tylko automatycznie nazwisko Zdzisława Kudelskiego – towarzyszyli od początku tej ponownej inicjacji, wspierając ją także swoim piórem; uprzedzili ją nawet, jakby przygotowując grunt. Próba popularyzacji, przybliżenia, oddania najważniejszych cech tej prozy, także wzniesienia się na poziom wyżej, a więc i interpretacji. Tom, którym chcę się zająć, jest zbiorem właśnie tego rodzaju szkiców – najważniejszym, poza „Rozmowami w Neapolu” oraz „Rozmowami w Dragonei”, świadectwem żywotnego zainteresowania, do czego zresztą sam autor przyznaje się ochoczo, a opinii tej warto przyjrzeć się uważnie, gdyż wiele czytelnikowi powie, a i do późniejszej lektury komentarz stanowi istotny:

„Dziś, po kilku latach od śmierci pisarza, postanowiłem wrócić do odłożonego w połowie lat dziewięćdziesiątych pomysłu przygotowania osobnej książki o jego twórczości i uświadomiłem sobie, że "na przeszkodzie" stanęło mi to wszystko, co do tej pory… o niej napisałem. Zrozumiałem, że do otwarcia nowego rozdziału potrzebuję spojrzenia wstecz, zebrania razem rzeczy rozproszonych, słowem – zamknięcia dotychczasowego etapu […]. Stąd ta książka”*.

Plan i zamiar jak najbardziej szczytny, od razu rodzący jednak nieuniknione problemy. Najważniejszym z nich – a zarazem podstawowym zarzutem, jaki moim zdaniem można tej książce postawić – jest niejednorodność zgromadzonych w niej tekstów, otwarcie zresztą przez autora deklarowana. Wprowadzenie podziału na trzy zróżnicowane części (w uproszczeniu: uwagi biograficzne – interpretacje twórczości – laudacje) kłopotu nie rozwiązuje; nadal nie jestem w stanie powiedzieć, kto jest potencjalnym odbiorcą całości. Najciekawsza, wydaje się, będzie ona dla kogoś, kto o Herlingu nie wie prawie nic i szuka wprowadzenia – „Szkic do portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego” (pierwotnie opublikowany w roku 1985, tutaj nieco zmieniony i uzupełniony) w sposób prosty i przejrzysty pokaże zawiłości życiowe. Doskonale spełniał swoją rolę wtedy, gdy informacje biograficzne były trudno dostępne, nie za bardzo jednak widzę potrzebę jego przedruku.

Ciekawsza, bo i bardziej obiecująca, jest część druga. Chociaż i ją zredukowałabym mocno, pozostawiając tylko dwa najciekawsze teksty w całym tomie: „Maisons-Laffitte, 13 grudnia” oraz „Ciemną miłość (Widzenia nad Zatoką Neapolitańską)”. Pierwszy z nich to interesująca analiza kategorii milczenia, drugi – próba uporania się z problemem nostalgii oraz pokazania, w jaki sposób (na tle innych pisarzy współczesnych) radził sobie z tym Herling. Ta partia trafić może zarówno w gusta czytelnika zupełnie niezorientowanego, jak i kogoś, kto szuka inspirującej próby odczytania.

Następujące dalej interpretacje poszczególnych opowiadań nie przekonują mnie, lecz to tylko rzecz gustu, jak sądzę. Uważam, że ma Bolecki problem, który aż za często dotyka historyków literatury, nie wiedzieć czemu niewolniczo przywiązanych do tego, co autorzy sądzą na temat własnej twórczości. Rzecz jasna, nie odmawiam racji bytu rozlicznym wywiadom, rozmowom czy autokomentarzom, lecz zdecydowany i jednoznaczny protest budzi we mnie chęć zastąpienia zgrabnym cytatem własnej interpretacji, zwłaszcza w sytuacji, gdy owo nawiązanie jest tylko odniesieniem do aktualnej sytuacji politycznej, w jakiej dany utwór powstawał i sam ów kontekst ma zastąpić jakąkolwiek próbę rzetelnego odczytania bardziej uniwersalnych wartości (odnośnie do Herlinga nie mam jakoś wątpliwości, że takowe tam niewątpliwie są; kłopot ten widać zaś zwłaszcza przy rozważaniach na temat „Dżumy w Neapolu”). Za dużo tu dla mnie przytoczeń, zbyt wiele ze streszczenia – za mało uważnej koncentracji na tekście, a ta jest dla mnie najważniejsza; tej oczekuję po tego rodzaju wypowiedzi.

Zupełnie natomiast nie rozumiem sensu zamieszczania w tomie także z natury swojej okolicznościowych laudacji, dobrze funkcjonujących tylko w pierwotnym otoczeniu. W zmienionych okolicznościach rażą one powtórzeniami i są bardziej świadectwem obsesyjnego (acz w pozytywnym znaczeniu) zainteresowania pewnymi kwestiami oraz chęci wypunktowania najważniejszych cech twórczości Grudzińskiego, aniżeli materiałami, które mają wartość same w sobie. Bardziej dokument niż coś, co można czytać z zainteresowaniem.

Nierówna to książka, stąd też i gorzka myśl, cytat, który mi się narzuca w związku z tytułem: „Bez tej miłości można żyć”** (chociaż to swobodna żonglerka słowami, kontekst zupełnie odmienny). Jeżeli sięgać, to tylko ze względu na owe dwa artykuły /eseje (?)/, które stanowić mogą pomoc w zrozumieniu, punkt wyjścia do własnej refleksji. W innym wypadku lepiej, jak sądzę, poczekać na nową książkę Boleckiego o Herlingu, zapewne ciekawszą, lepszą, zwartą i sprawiającą wrażenie dogłębnie przemyślanej całości. A tu można tylko pożałować, że nie zdecydował się autor na uważną analizę własnych tekstów w ciszy, że nie pozostał tylko przy rozmowie z samym sobą…


---
* W. Bolecki, "Ciemna miłość: Szkice do portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005, s. 8-9.
** W. Szymborska, "Gawęda o miłości ziemi ojczystej".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2312
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: