Dodany: 22.08.2004 18:30|Autor: Quincey_Morris

Czerw o imieniu Leto


„Bóg Imperator Diuny” jest już czwartą wyprawą na pustynną planetę Arrakis. Ups, przepraszam, już nie pustynną i nie Arrakis, lecz Rakis.

Trzy tysiące po zakończeniu „Dzieci Diuny” planetą nadal rządzi Leto II, syn Paula Muadiba. Dzięki połączeniu się z piaskopływakami (wydarzenia z poprzedniego tomu) niemal nie odczuwa upływu czasu i powoli przemienia się w czerwia (ma jakieś 7 metrów długości i waży parę ton). Jest także posiadaczem ostatnich porcji narkotyku-przyprawy (czerwie, które kiedyś go produkowały, wymarły z powodu transformacji ekologicznej planety). Aby sprawniej rządzić, Leto wybiera na swoich najbliższych ludzi osoby z rodu Atrydów (potomkowie Ghanimy i Faradna) oraz kolejne ghole Duncana Idaho tworzone przez Tleilaxan. Na Rakis jednak nie wszystkim podoba się obecna sytuacja – grupa buntowników próbuje za wszelką cenę zabić Boga Imperatora i przywrócić dawną formę Diunie, odradzając przy tym dawne fremeńskie obyczaje.

Czwarty tom "Diuny" jest chyba najtrudniej napisaną książką ze wszystkich (chociaż nie czytałem jeszcze „Heretyków” i „Kapitularza”), lecz porusza też najwięcej tematów i ma najwięcej nawiązań do dawnej, ziemskiej przeszłości. Ukazana jest też tragedia Duncana Idaho, który jako ghola nie pamięta tego, co robiły jego poprzednie wcielenia, i przez to dowiaduje się różnych rzeczy (najczęściej dość przykrych) o swoich dawnych uczynkach. Sam Leto postępuje paradoksalnie – z jednej strony sprawia, że niemal cała planeta jest pokryta wodą, a drugiej strony stara się zmusić ludzi do buntu i sam zamierza przemienić się w czerwia, by móc odtworzyć dawną potęgę Szej Huluda i sprawić, że przyprawa znów popłynie po pustyni. Co nakłania go do takiego postępowania? Czyżby rzeczywiście był bogiem? A może przez swoją moc widzenia życia swych przodków dostrzega pewien schemat, który musi nastąpić, aby ludzkość weszła na Złotą Drogę? To chyba wie tylko on sam.

Książkę najlepiej czytać, gdy przeczytało się poprzednie, gdyż w przeciwnym razie można mało z niej rozumieć. Pomimo swojej grubośći (wydanie z „Phantom Press” ma 446 stron) książka robi wrażenie krótkiej. Czytając ją ma się wrażenie, że autor za bardzo się rozpędził tworząc mnogość wątków i postaci i nagle, znienacka ucina książkę tam, gdzie akcja mogłaby się rozwinąć. Jednakże powieść Herberta jest wręcz genialna, zawierając w sobie przesłania, które wychodzą poza ramy science fiction - i niemal dorównuje oryginalnej „Diunie”, z tym, że nie posiada już takiego powiewu świeżości jak oryginał. Ech, taki już los sequela.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7364
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: