Dodany: 26.05.2006 10:08|Autor: Metal

Praktyka Bażantów Bojowych, czyli krwawa jatka w Plecakowie


Na wstępie muszę Was, drodzy czytelnicy, uprzedzić, że fatalny ze mnie recenzent, albowiem wprost przyznaję, że całkowicie brak mi obiektywizmu w zakresie „obróbki” prozy Rafała Sochy. Autor ten ma taki sposób pisania, że od pierwszych „taktów” owija mnie sobie wokół palca i gdzieś tak po dziesięciu stronach, jako odbiorca ubezwłasnowolniony, mogę już tylko biernie obserwować rozwój wydarzeń. Z pewnością niebagatelne znaczenie ma fakt, że przecież każdy lubi sobie poczytać o bajorku, w którym zamoczył tyłek i tego typu tematy zawsze mają handicap na podatnym gruncie, jednak prócz względów czysto sentymentalnych, powiastka ta zawiera ogromną dawkę intrygującej narracji, podanej w formie idealnie trafiającej w moje gusta.

„Uwaga…”, podobnie jak „SPR”, fabularnie stanowi maleńki wycinek podchorążackiej codzienności. Ot, kolejny wojskowy epizod rozgrywający się w porze obiadu, dawno temu, w odległym Plecakowie. Jednak po raz kolejny Autor w tych wąskich ramach czasowych zawiera całą istotę unikatowego klimatu, miejsca i realiów - swoim zwyczajem wzbogacając całość o elementy czystej groteski.

Tym razem nasz znajomy Konrad, jako absolwent kilskiej szkółki, trafia do jednostki liniowej. Tam trzymiesięczna praktyka ma zweryfikować jego wiedzę i objawić prawdziwą naturę wojska. Wszyscy, którzy doświadczyli rzeczonej „prawdziwej natury” - od pierwszej strony książki poczują znajomy zapach, a z każdą kolejną - będą musieli wkładać coraz więcej energii w uchylanie się przed powracającymi (z determinacją ciśniętej cegły) wspomnieniami. Wszyscy zaś „nieskalani”, którzy sięgną po tę książkę dla zaspokojenia ciekawości – z pewnością „uszczkną” atmosfery na tyle, by pojąć ogrom spustoszenia, jaki wojsko pozostawiło w naszych umysłach :-).

Klasycznie już największymi atutami opowiadania są: humor, zręcznie podany w rozmaitych odcieniach, oraz wartka akcja, która, posiadając już solidną „prędkość początkową”, na przestrzeni tych kilkudziesięciu stron rozpędza się błyskawicznie - zmierzając nieuchronnie do monumentalnego finału: „Bitwy o siłownię u Antka”. Tutaj z kolei Autor delikatnie zostawia pole do popisu dla Quentina Tarantino i kilku rolek czarno–białej taśmy filmowej :-) - czytelnika zaś, w charakterystyczny dla siebie sposób, pozostawia w stanie „zawieszenia” – co wydatnie sprzyja przełączeniu umysłu w tryb kontemplacji.

Ponownie nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić wszystkim tego „Tygrysa” :-). Właśnie tak, bowiem całości obrazu dopełnia wydanie, sprytnie stylizowane (z krzyżówką włącznie) na ów, wciąż przez wielu darzony sentymentem, relikt „minionej epoki”.

Do lektury! Odmaszerować!!!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1011
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: