Dodany: 14.05.2006 20:00|Autor: nisha

„Uczeń skrytobójcy”


Akcja „Ucznia skrytobójcy” rozgrywa się w magicznym świecie Królestwa Sześciu Księstw. Nie ukrywam, że za najbardziej oryginalną cechę tej książki uznać trzeba nazwy własne, które po prostu najlepiej oddają zarówno charaktery mieszkańców Królestwa, jak i klimat najróżniejszych miejsc. Można tu spotkać wiele ciekawych postaci, takich jak zachłanny książę Władczy, jego brat – Szczery, skrzywdzona przez los księżna Cierpliwa czy nadworny skrytobójca, Cierń.

Tytułowym bohaterem jest jednak nieślubny syn księcia Rycerskiego, zwany po prostu Bastardem. Pogardzany przez większość rodziny królewskiej i ignorowany przez swego ojca, mały Bastard trafia do Koziej Twierdzy, gdzie zostaje oddany pod opiekę książęcego koniuszego, Brusa. Wkrótce dziadek chłopca, król Roztropny, rozkazuje uczyć go skrytobójstwa pod okiem Ciernia. Ponieważ zaś Bastard pochodzi z rodu królewskiego, posiada Moc, pozwalającą współodczuwać z innymi i kontaktować się z nimi myślowo. Prócz tego ma rzadko spotykaną zdolność Rozumienia, w zasadzie podobną do Mocy, lecz odnoszącą się do zwierząt. W miarę upływu czasu Bastard dorasta, zakochuje się w ubogiej handlarce wosku – Sikorce, a także przyzwyczaja do swych obowiązków i uczy ukrywania Rozumienia przed innymi ludźmi. Niedługo później Królestwo Sześciu Księstw zostaje zaatakowane przez epidemię nieznanej choroby – kuźnicy, w obliczu której król stawia przed nim pierwsze skrytobójcze zadanie… Czy w imię lojalności wobec państwa Bastard nie zawaha się przed zabijaniem innych ludzi?

„Uczeń skrytobójcy” to jedna z nielicznych książek fantasy, w których ze świecą można szukać powiązań z innymi dziełami tego typu. Czytelnik nie znajdzie tu elfów, trolli i innych populacji magicznych stworzeń, a zdolności bohaterów znacznie różnią się od tego, co zwykliśmy nazywać „magią”. To, co odróżnia „Skrytobójcę” od ogółu literatury tego typu, to właśnie magia uczuć. Ktoś, kto gatunek fantasy kojarzy z utartym rzucaniem uroków i pojedynkami na zaklęcia, poczuje się mile zaskoczony. Książka ta jest także wolna od stereotypowego scenariusza „dajcie osieroconemu nastolatkowi odkryć z dnia na dzień magiczne zdolności, a uratuje świat”. Rozumienie i Moc nie są czymś, czym można walczyć – do tego służą w Królestwie Sześciu Księstw miecze i rozum – a jedynie przydatnymi zdolnościami, które na niewiele się zdadzą, jeśli ich posiadacz nie potrafi myśleć. Robin Hobb stworzyła wizję świata oryginalnego i przemyślanego do granic możliwości.

Równie oryginalni i przemyślani są wszyscy bohaterowie książki, w pełni zasługujący na określenie istot z krwi i kości. W momentach, gdy wydaje się, że charaktery i uczucia postaci znamy na wylot, ujawniają się skrywane przez nie tajemnice z przeszłości, stawiające choćby tylko Ciernia i Brusa w całkiem nowym świetle i uzasadniające ich postępowanie. Akcja jest trudna do przewidzenia, a wątki posplatane, nie brak także elementów humorystycznych. Najlepszym przykładem potwierdzającym naraz to wszystko jest historia wielmożnej pani Tymianek i jej porannych ekscesów.

Komuś, kto wymaga od lektury wartkiej akcji, potoków krwi i sensacyjnych zdarzeń, świat ten nie przypadnie jednak do gustu. Pani Hobb używa języka o wiele trudniejszego niż język Rowling i bardziej lubianych przez młodzież pisarzy, nie stroni także od opisów. Te zaś są rozlewne aż zanadto. O ile wygląd postaci i scenerii warto poznać, by uruchomić wyobraźnię podczas czytania, o tyle dokładne opisy posiłków czy porannej toalety Bastarda po prostu nudzą. Czasem trudno pozbyć się wrażenia, że nieszczęsny potomek księcia Rycerskiego jest wręcz śledzony przez autorkę, która nie daje mu spokoju nawet w łazience. Niecierpliwi zapewne porzuciliby „Skrytobójcę” już po kilku pierwszych rozdziałach, gdyż dopiero po przebrnięciu przez niezbyt bogate w zdarzenia pierwsze lata życia Bastarda można doczekać się właściwej akcji. Na szczęście z czasem ta ostatnia rusza z kopyta i poprzednie braki zostają wynagrodzone.

Komu polecić „Ucznia skrytobójcy”? Wszystkim miłośnikom dobrej książki, którzy potrafią myśleć. Myślenie jest niezbędne choćby po to, by po niedbałym przeskoczeniu kilku opisów nie pogubić się i nie stwierdzić: „Eee… O czym to była mowa?”. Wcale nie jest natomiast potrzebna miłość do fantasy, w przeciwieństwie do cierpliwości i umiejętności współodczuwania z bohaterami. Bo – nie okłamujmy się – „Skrytobójca” to głównie saga o uczuciach pod przykrywką fantastyki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7773
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Tika-chan 14.06.2006 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Akcja „Ucznia skrytobójcy... | nisha
Chiciałam Ci powiedzieć, że w swojej recenzji opowiedziałaś połowę fabuły pierwszego tomu. Gdybym nie czytała wcześniej tej książki a chciała dopiero po nią sięgnąć, byłabym naprawdę zła na Ciebie.

A od siebie chciałam dodać, że "Uczeń Skrytobójcy" to jedna z najlepszych i najbardziej zajmujących utworów literatury Fantasy ostatnich lat. Wspaniale prowadzona narracja i nietuzinkowa fabuła sprawiają, że mimo że ten tom może stanowić odrębną całość, człowiek naprawdę ma ochotę sięgnąć po kolejne części.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: