Dodany: 24.04.2006 18:57|Autor: angelly
z okładki
- Nie może być zastępcy... muszę sam przyjść osobiście... muszę jechać do katedry w Wartburgu...
- Ach, tak - odparł baron zdobywając się na odwagę - ale dopiero jutro. Jutro zawieziesz tam swoją narzeczoną.
- Nie, nie - odparł nieznajomy jeszcze bardziej uroczyście - nie jadę się spotkać z narzeczoną... Robaki... robaki mnie oczekują. Jestem umarły! Zabili mnie zabójcy... Ciało me spoczywa w katedrze... O północy mają mnie pochować... Grób na mnie czeka... Muszę się stawić, muszę się stawić.
Skoczył na rumaka, przemknął po moście - tętent kopyt rozpłynął się w poświście nocnej wichury.
W najwyższej konsternacji powrócił baron do sieni i zdał sprawę z tego co zaszło. Dwie panie z miejsca zemdlały, innym zrobiło się niedobrze na myśl, że ucztowały z upiorem. Niektórzy sądzili, że to musiał być leśny strzelec, sławiony przez niemieckie legendy. Niektórzy wspominali o duchach gór, o leśnych demonach i innych nadprzyrodzonych istotach, które od niepamiętnych czasów dręczą lud Germanii.
[Iskry, Warszawa 1967]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.