Dodany: 19.04.2006 22:20|Autor: Morgraf

Miłość i nienawiść


Dla mnie opowieść o kochankach z Werony traktuje o dwóch uczuciach: o miłości, oczywiście, ale także o nienawiści. Co więcej, to ta druga zdaje się budować akcję, bez niej dramat byłby tylko kolejną ckliwą bajką o „kochaniu”. Szekspir nie zwykł jednak serwować banałów. Znamienna scena, gdy Romeo, w akcie zemsty, zabija jednego z krewnych Kapuletta, może być odczytywana jako triumf wendetty nad miłością. Ta sytuacja właśnie determinuje przebieg końcowej części dramatu, rodowa nienawiść gotuje ponury koniec młodzieńczej miłości.

„Romeo i Julia” to starcie między miłością a nienawiścią, rozstrzygnięte na korzyść... No właśnie? Czytając kilka końcowych scen dramatu, nie jestem w stanie stwierdzić, która z nich triumfuje...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4078
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Genoweffa 14.12.2009 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie opowieść o kocha... | Morgraf
"R i J" to starcie przede wszystkim marzeń z rzeczywistością- są problemy rodzinne, są kłótnie wśród wrogów, są ludzie którzy chcą nam pomóc i ci, którzy chcą nam zaszkodzić. Jest miłość- i jest ironia losu, która powoduje, że szczęście nie może się spełnić. Słowem- samo życie. Przeczytałam jednego wieczoru- choć wcześniej wiedziałam, jak się zakończy.
Arcydzieło!
Użytkownik: Donka1801 12.06.2010 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie opowieść o kocha... | Morgraf
Moim zdaniem triumfuje miłość. Po mimo tego, że kochankowie nie żyją, bo jednak kochali się do końca swoich dni. W dodatku przyczynili się do pogodzenia Kapulettów i Montekich, co nie było łatwym zadaniem. Myślę, że wszystko potoczyło by się inaczej gdyby nie pojawienie się Parysa jako kandydata na męża dla Julii.
Użytkownik: elwen 12.06.2010 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie opowieść o kocha... | Morgraf
Paradoksalnie, nienawiść uratowała, zamknęła w bursztynie miłość. Ile oni się znali: kilka dni? Jak długo ze sobą byli, jak dobrze się znali? Co by było, gdyby zaakceptowano ich małżeństwo za, powiedzmy, dziesięć-dwadzieścia lat? Z Julią, już nie tak świeżą po serii porodów, i Romeem, który nader szybko się swego czasu "przestawił" z miłości do Rozalindy? A może by wygrali, to też możliwe: rzadko bo rzadko, ale bywa, że młodzieńcza miłość przetrwa. Nie dowiemy się. Nie zdążyli się znużyć, poznać swoich wad, na zawsze w stanie pierwszej ekscytacji. Twierdzę jednak, że rodowa nienawiść nie tak przeszkodziła tej miłości, co paradoksalnie jej dopomogła...
Użytkownik: snafik 19.02.2011 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie opowieść o kocha... | Morgraf
Masz, rację tu nienawiść jest rónie mocna jak miłość. I tak jest też w życiu. Ludzie przez nienawiść, gotują sobie piekło. Nienawiść jest śmiercią, ten kto zabija sam ginie. Ale ta Miłość Romea i Julii łączy oba rody. Julia jest tu najpiękniejszą postacią. Wręcz idealną, bardziej mężną od Romea, która dla Miłości potrafi zrobić wszystko. Romeo jest najbardziej tragiczny, nie widzi nadziei płynącej z tej Miłości, zabija siebie. Powiem dramat daje do myślenia, wzbogaca duszę w piękne przeżycia, gdy nie oglądaiśmy wersji filmowej, smakuje dużo lepiej.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: