Dodany: 09.04.2006 15:45|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie całkiem religijna nie-komedia


W przypadku tej książki po raz kolejny wykazałam się odmiennością poglądów w stosunku do brytyjskich krytyków literackich, których opinie zacytowano na ostatniej stronie okładki. Wszyscy bowiem jak jeden mąż uparli się, by ją nazywać „zabawną”[1],[2], albo, jeszcze lepiej, „czarną komedią”[3]. Czy powieść obyczajową, przedstawiającą problem kryzysu wiary i konflikt między wpojonymi za młodu przekonaniami a nacierającą z zewnątrz falą moralnego liberalizmu, można określić jako zabawną – nawet jeśli trafiają się w niej sceny pełne humoru, a bohaterowie targani wewnętrznymi sprzecznościami popadają czasem w rzeczywiście komiczne tarapaty? Można, oczywiście, lecz moim zdaniem takie podejście nieuchronnie prowadzi do spłycenia wymowy książki. Lodge porwał się na temat trudny – trudny nawet w XXI wieku – i potraktował go wyjątkowo jak na siebie poważnie, tyle że ta powaga nie jest powagą sztywną i napuszoną, ponurą i patetyczną. Bo też jego bohaterowie – Angela, Adrian, Dennis, Edward, Michael, Miles, Polly, Ruth i Violet, których poznajemy na początku lat 50. i którym towarzyszymy przez ćwierć wieku – nie są ani groteskowymi karykaturami, ani posągowymi ideałami. To najzwyklejsi młodzi ludzie z krwi i kości, czasem poważni, czasem niemądrzy, czasem godni współczucia, a czasem śmieszni, rozdarci pomiędzy instynktami budzonymi przez krążące w żyłach hormony a imperatywami moralnymi wynikającymi z nauki Kościoła. Przez ich młodość i dojrzałość przewijają się niemal wszystkie kwestie, w stosunku do których praktykujący katolik musi skonfrontować swoje pragnienia i odczucia z oficjalną doktryną wiary: masturbacja, pornografia, homoseksualizm, celibat duchowieństwa, seks przed ślubem, niewierność małżeńska, antykoncepcja; tyle, jeśli chodzi o sferę cielesną, ale mowa jest i o pewnych różnicach dogmatycznych między katolicyzmem a innymi odłamami chrześcijaństwa, i o zmianach zachodzących w Kościele na przestrzeni trzeciego ćwierćwiecza XX wieku. Lodge steruje losami swoich bohaterów płynnie i dynamicznie, celowo może przejaskrawiając perypetie niektórych (np. wiecznie „poszukującej prawdy” Ruth), lecz w żadnym razie nie wykraczając poza granice prawdopodobieństwa i – w tym właśnie miejscu nie zgadzam się z angielskimi krytykami – nie dopuszczając do nadania całości wydźwięku groteskowego czy jednoznacznie komicznego. Niezbyt fortunne wydaje mi się też stwierdzenie jednego z recenzentów, jakoby autor prezentował w swojej książce „(…) zestaw nowoczesnych, fałszywie zachwalanych specyfików, które atakują chrześcijaństwo jak robaki”[2]. Niewykluczone, że sens tej wypowiedzi można zrozumieć dopiero po poznaniu jej całości, a nie jednego, wyrwanego z kontekstu, fragmentu – ale, tak czy inaczej, zamieszczenie go przez wydawcę jako zachęty do poznania treści książki może chybić celu. Całe szczęście, że na tylną stronę okładki zajrzałam dopiero po przeczytaniu książki, bo inaczej dociekanie, kto, zdaniem recenzenta, „fałszywie zachwala”, co to są owe specyfiki i czy
„atakują c h r z e ś c i j a ń s t w o jak robaki”, czy też, przeciwnie, „atakują chrześcijaństwo j a k r o b a k i”, mogłoby mi zepsuć przyjemność przespacerowania się po Anglii sprzed pół wieku w towarzystwie poszukujących drogi życiowej młodych ludzi – a podróż to naprawdę interesująca i dająca do myślenia…



---
[1] Fragment recenzji z „Irish Times”, autora nie podano, w: David Lodge - „Gdzie leży granica”, przeł. K. Puławski, wyd. Rebis, Poznań 2003, okładka str. 4.
[2] Fragment recenzji z „Sunday Times”, autora nie podano, w: David Lodge - „Gdzie leży granica”. przeł. K. Puławski, wyd. Rebis, Poznań 2003, okładka str. 4.
[3] Fragment recenzji z „Time Out”, autora nie podano, w: David Lodge - „Gdzie leży granica”. przeł. K. Puławski, wyd. Rebis, Poznań 2003, okładka str. 4.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3182
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: SiostraDarka 11.01.2014 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: W przypadku tej książki p... | dot59Opiekun BiblioNETki
Kolejny raz sięgnęłam po książkę dzięki recenzji Dot59. Ponownie nie zawiodłam się. Lodge rzeczywiście porwał się na temat trudny. Książka dała mi kilka tematów do przemyśleń. Tego właśnie oczekiwałam. Polecam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: