Dodany: 07.03.2006 01:13|Autor: Dhuaine
Garrett vs C
Napaliłam się na Glena Cooka. Od tej chwili Merlin sprowadza "Czerwone żelazne noce" wyłącznie na zamówienie.
Mówiąc prościej: uwielbiam serię o Garretcie.
Garrett, wyobraźcie to sobie, jest prywatnym detektywem. Detektywem o tyle niezwykłym, że część swoich spraw rozwiązuje przy użyciu łamigłówki (półmetrowej wykałaczki wzmocnionej dla zdrowia funtem ołowiu). Na miana wspólników dzielnie pracują nieco martwy i nieruchawy Truposz oraz półelf Morley, zawodowy morderca-wegetarianin.
Miałam czytać podczas wykładu, bo to taki miły format, ani duży, ani mini, cienki i przyjemny, w sam raz. W skrypt się wsadzi i już nic nie widać.
Pomysł spalił na panewce.
Co by wykładowca pomyślał, gdybym mu się zaczęła dusić ze śmiechu?
Nic to. Cyklem tym będę się odurzać co wieczór, byleby odpędzić myśli nikczemne o C pod Unixem-Linuxem. Mój komp za nowy na takie ekscesy, a biblioteki chodzą tylko pod starym Knoppixem 3.7. Może ptasia grypa zabierze w końcu pingwina?
Pratchett by się uśmiał.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.