Dookoła Boga na 721 stronach
Norweski pisarz Jostein Gaarder, tworząc bestsellerowy "Świat Zofii" i wprowadzając czytelnika w sekrety filozofii, zapoczątkował w literaturze nowy trend. Na fali popularności powieści o "umiłowaniu mądrości" powstały oparte na podobnym pomyśle książki o matematyce i psychologii. Najbardziej udaną powieścią tego nurtu - lepszą moim zdaniem od pierwowzoru - jest wprowadzona na rynek czytelniczy bocznymi drzwiami "Podróż Teo" Catherine Clement.
Już imię głównego bohatera - Teodor, czyli "dar od Boga" - zdradzić może, jakiego tematu dotknęła Clement. Swoją książkę stworzyła po wieloletnich studiach i badaniach. Postanowiła napisać o materii niezwykle delikatnej, ale i konfliktogennej - o świecie religii.
Czternastoletni Teodor dorasta w dość nietypowej rodzinie. Babcia francuska karmiła go opowieściami o dobrych wróżkach, babcia grecka opowiadała o mitologicznych herosach i prawosławiu. Matka niewierząca, aczkolwiek bardzo przesądna, ojciec antyklerykał. Chłopiec - wychowany bez żadnego przygotowania religijnego - przyjaźni się z senegalską Muzułamanką Fatu i zaczytuje się w "Tybetańskiej księdze umarłych". I jak tu nie mieć mętliku w głowie?
Teo zaczyna poważnie chorować. Na horyzoncie pojawia się ciotka Marta - nieco szalony obieżyświat. Postanawia zabrać bratanka w podróż dookoła świata. Chłopiec nie zwiedzi jednak najsłynniejszych zabytków świata. Teo na 721 stronach pasjonującej opowieści odwiedzi osiemnaście większych miast, pozna dziesiątki ludzi i zaznajomi się z prawidłami większości religii.
Uczyć przez zabawę. Takie motto zapewne przyświecało autorce książki o Teodorze. Zabawą jest tu cała trasa, nowi przyjaciele, pewna dziewczyna, trudy podróży i nieoczekiwane zwroty akcji. Jaką tajemnicę rodzinną odkryje? Każdy etap podróży to nowe miasto i zagadka do rozwiązania. U kogo będzie szukał podpowiedzi? Czy znajdzie odpowiedzi na najważniejsze pytania - te, które nurtują wszystkich ludzi?
"Podróż Teo" to coś na kształt leksykonu, w którym jednak nie odnajdziemy konkretnych haseł napisanych zawiłym językiem i wymagających wielokrotnego sięgania do odnośników, tylko przystępnie podany duży zastrzyk wiedzy. Oczywiście, pozostaje niedosyt, a książka nie wyczerpuje zagadnienia, ale nie można Catherine Clement zarzucić powierzchownego traktowania podjętych tematów. Powieść jest bardzo obiektywna i poparta fachową wiedzą. Duży nacisk położono na elementy wspólne różnych religii. Clement podjęła się zadania trudnego i egzamin, któremu dobrowolnie się poddała, zdała celująco. Książka nie dość, że jest lekko i dowcipnie napisana, porusza wiele ważnych tematów i zachęca do pogłębiania swojej wiedzy. Siedziałam nad tą książką wpatrzona jak w obrazek i zawiedziona, że już się skończyła.
Teo na pewnym etapie swojej podróży otrzymuje od ciotki tekst "Desideraty". Fragment, który warto sobie zapamiętać, brzmi: "Więc bądź w pokoju z Bogiem, jakkolwiek go pojmujesz.".
"Podróż Teo" to opowieść o tolerancji. Na koniec czytelnik pozostaje z pytaniem - dlaczego Teo wyzdrowiał? Czy to zasługa medycyny, modlitwy przyjaciół, czy wiary chłopca? A jeśli tak, to w co uwierzył Teo? W którego Boga? A może na koniec powiedział, że Bóg jest jeden, i mógł o sobie pomyśleć tak jak Mahatma Gandhi - "uważam siebie za hinduistę, chrześcijanina, muzułmanina, żyda, buddystę i konfucjanistę"?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.