Dodany: 02.02.2006 18:42|Autor: carmaniola

Książka: Raj
Lezama Lima José

Kilka plotek i garść cytatów


Nazwisko kubańskiego pisarza Joségo Lezamy Limy utknęło mi w pamięci ze względu na dość zaskakujące miano zastosowane wobec niego przez pewnego pisarza peruwiańskiego, który nazwał Kubańczyka hipopotamem z głową kolibra. Do momentu zetknięcia z książką Lezamy nie odczuwałam potrzeby potwierdzenia słuszności tego tak obrazowego, a zarazem tak złośliwego opisu, ale napotykając fragmenty jak niżej, nie mogłam się oprzeć ciekawości i rzuciłam się na poszukiwania zdjęć w Sieci - wypisz, wymaluj!

„[...] Babka wstawała i mówiła: - Dziś mam ochotę zrobić krem jajeczny, nie taki jak te, co to się jada teraz, co wyglądają jak z knajpy, a jeden z tych, co to przypominają budyń, galaretkę. [...] Pytała, który to statek przywiózł cynamon, brała go trzymając przez dłuższy czas za sam koniec i przesuwając czubkami palców po jego powierzchni, jak ktoś kto bada wiek pergaminu bez pomocy daty, którą kryje dzieło, lecz według jego grubości i śladów kłów dzika, którymi wygładzono powierzchnię. Z wanilią trwało to jeszcze dłużej; nie otwierała słoiczka ot tak, po prostu, lecz brała parę kropel na chusteczkę i potem, po upływie niezmiennego okresu czasu, który odmierzała, wąchała ponownie, póki opary upajającej esencji nie ulotniły się, a wtedy wydawała swój sąd, że esencja jest dobra i może uczestniczyć w masie ciasta jej roboty, albo wyrzucała otwarty słoiczek na trawę ogrodu...”(1).

Ponoć kiedyś van Gogh, chcąc podkreślić, jak wielką dawkę erotyzmu zawierają w sobie obrazy Paula Gauguina, powiedział, że malarz namalował je penisem. A ja przez analogię stwierdzę, że opisy potraw Lezama musiał pisać podniebieniem – toż to istna symfonia smaków, zapachów i kolorów – takiego dzieła mógł dokonać tylko prawdziwy smakosz, ktoś kto "kocha jeść".

Ów złośliwy, wspomniany wyżej, peruwiański pisarz powiedział także, że José Lezama Lima rozkoszuje się samą istotą słów. Tę jego fascynację słowami widać na pierwszy rzut oka w „Raju”. I pięknie. Jestem czytelnikiem wrażliwym na urok słów – lubię się poddać fali i dać się ponieść zaskakującym porównaniom i rozbudowanym opisom. Ale „Raj” jest tak nasycony barokowymi metaforami - nawet tak prozaiczna czynność, jak oddawanie moczu zamienia się w tej książce w poetycką wizję - że staje się prawie nieczytelny. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że wyłuskiwanie treści i sensu spośród hojnie i beztrosko serwowanych ozdobników może być aż tak bardzo uciążliwe i mozolne. Jakkolwiek nie zamierzam sugerować porównań warsztatu pisarskiego Lezamy z autorką „Trędowatej”, bo to nie ta sama klasa, to jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu podobieństwa niektórych, rozbudowanych ponad miarę, określeń do tych stosowanych przez Helenę Mniszkównę.

„Po odtworzeniu jej twarzy na blacie stolika spoglądali na siebie w długich kadencjach niezaspokojonej rozkoszy i narastającej symfonii cielesności”(2).

„Zapraszała go do swego lakierowanego mieszkania o erotycznym chłodzie wody mineralnej”(3).

„Jej ramię, podobne do pustej szalupy, przecinało wody lustra tłukąc drągiem złożonego papieru ogon antylopy pasącej się wśród odblasków chiaroscuro mahoniu”(4).

„...opętała go elektryczna euforia zastępowania słów gestami i ruchami ciała, zniekształcania proporcji pomiędzy dźwiękiem mowy a sensem gestu”(5).

Ta zdobnicza maniera przysłania całkiem ciekawą opowieść – „Raj” to historia kubańskiej rodziny, a właściwie dwóch rodzin – Cemích i Olayów, poznajemy bowiem ostatniego potomka rodu, cofamy się do czasów młodości jego dziadków i dziecięctwa rodziców, po czym wracamy, by przy pełnym rozeznaniu historii rodziny śledzić dalsze, jego i jego bliźnich, losy.

Tło historyczne tych wydarzeń jest także interesujące, bo obejmuje okres ruchów separatystycznych na Kubie i początki republiki wolnej od Hiszpanii, ale za to całkowicie uzależnionej od Stanów Zjednoczonych.

W „Raju” znajdziemy również okruchy magii, garść zabobonów i dziecięcych koszmarów sennych, a także sporą dawkę erotyki, która dla mnie plasuje się już w granicach pornografii.

Podsumowując: czyta się niełatwo, ale im głębiej w las, tym bardziej czytelnik się oswaja, a autor przerzedza zawiły gąszcz metafor (albo czytelnikowi się tak wydaje, ale przecież efekt się liczy). Książka raczej dla pasjonatów złaknionych ciekawostek literackich, niźli dla przeciętnego czytelnika.

Ale to tylko wszystko plotki i zemsta, wciągniętego w pułapkę własnej ciekawości i utrudzonego wielce przedzieraniem się przez tę dżunglę ozdobników, czytelnika ;-).


= = =
(1) José Lezama Lima, „Raj”, przeł. Andrzej Nowak, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1979, s. 17.
(2) Tamże, s. 31.
(3) Tamże, s. 31.
(4) Tamże, s. 35.
(5) Tamże, s. 43.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5871
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: edwin 10.05.2007 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nazwisko kubańskiego pisa... | carmaniola
Jestem w trakcie czytania i momentami mam wrażenie jak bym gapił się ze zdziwieniem na jakieś chińskie znaki, ale mimo wszystko jestem pozytywnie zaskoczony wielką wyobrażnią tego pisarza kubańskiego.Jest w tym jakaś magia, która przyciąga i nie pozwala na rezygnacje z dalszego czytania,ale nawet pomaga w przedarciu się przez gąszcz metafor.
Użytkownik: carmaniola 12.05.2007 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | edwin
Nie czujesz się trochę jak badacz rozszyfrowujący egipskie hieroglify? ;-) To prawda, że ten tekst wciąga i nie pozwala się odsunąć na bok. A im dalej, tym łatwiej - takie wspomnienie mi zostało. :-)
Użytkownik: Rudith 05.05.2008 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nazwisko kubańskiego pisa... | carmaniola
Przyznaję, że nie czytało się łatwo, czasem popadałam w znużenie, ale bardzo sie cieszę, że zetknęłam się z tą książką. Na długo pozostanę pod wrażeniem niezykłego stylu Lezamy.
Użytkownik: carmaniola 05.05.2008 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję, że nie czytało... | Rudith
O, styl rzeczywiście niezwykły! Dotąd pamiętam! Ale tak sobie dumam, czy nie za nisko go kiedyś oceniłam i chyba pomęczę się z nim ponownie, by utwierdzić się w sądzie, czy bardziej ta książka mi się podoba, czy bardziej męczy. :-)

Pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: