Dodany: 31.01.2006 16:11|Autor: bertz

I Like London...


Grzegorz Kopaczewski jest 27-letnim absolwentem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. W swojej książce „Global Nation. Obrazki z czasów popkultury” opisuje kilka miesięcy z życia Daniela, absolwenta ekonomii, który zaraz po skończeniu studiów przyjeżdża do Londynu i jak większość zostaje tu na dłużej, w celach zarobkowych. Zachłyśnięty "stolicą świata" i możliwościami, jakie daje to miasto każdemu, kto zna język, chce być trendy, chce być cool, jak spotkani przez niego w czasach wakacyjnych wyjazdów mieszkańcy turystycznych schronisk. Podejmuje kolejne MC'prace, najpierw w Fast foodzie, później w księgarni. Znajduje przyjaciół, miłość; a w końcu odpowiedź na najważniejsze pytanie: co dalej z moim życiem.

Daniel mieszka z piątką przyjaciół, jak on będących w Londynie do czasu, aż skończą studia, odłożą pieniądze, skończy im się wiza pobytowa. Podstawowym motywem przewijającym się przez całą książkę jest tymczasowość ich życia. Wszystko, co jest obecne, teraźniejsze, nie ma przyszłości ani przeszłości, jest niejako zawieszone w czasie. Bohaterowie mają przekonanie, że na wszystko jeszcze jest czas, na "dorosłą pracę", na decyzję o powrocie, na plany na przyszłość. Klimat panujący w tej książce przypomina trochę przydługie wakacje ze znajomymi, powiązane oczywiście z zarabianiem pieniędzy na własne utrzymanie, ale praca jest tu rzeczą absolutnie drugorzędną. Owszem, wszyscy pracują w miejscach, w których nie wykorzystują własnych kwalifikacji, w miejscach, w których nigdy by nie podjęli pracy we własnym kraju. Ale tu, w Londynie, gdzie prawie każdy, kto podaje ci kawę, jest po studiach - to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest, żeby żyć chwilą. Ta praca nie ma być mocnym punktem w twoim CV, ma po prostu dostarczyć środków na następną Stellę, na clubbing, na to, by po prostu móc tu być.

Cała ta sytuacja jest w pewnym sensie wynikiem poglądów bohaterów (a może ich poglądy są wynikiem sytuacji, w jakiej się znaleźli?). Są to młodzi, międzynarodowi antyglobaliści, gardzący miejscem w społeczeństwie "posch". Jeden z bohaterów wprowadza nawet swoje lewicowe poglądy w życie, podejmując pewne niezgodne z planem działania.

Drugim, oprócz tymczasowości, ważnym motywem tej książki jest słowo-tabu: wracać. Wracać do Polski, do USA, do Hiszpanii. Rozmawianie o ewentualnym powrocie jest w pewien sposób nieprzyzwoitością, ewentualność, że ktoś mógłby chcieć wrócić, że mógłby przedstawić konkretne argumenty za tym, że w kraju może być lepiej, fajniej, zachwiałby sensem pobytu tutaj całej reszty. Musieliby sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego? Po co? I przede wszystkim: jak długo tu będę. Podstawowym sensem pobytu w Londynie jest to, że właściwie wszyscy tu są, bo tu jest cool, bo w żadnym innym miejscu tak fajnie nie będzie, no, chyba że w Nowym Jorku. Albo w Nowej Zelandii.

Pozostała część książki opisuje podróż Daniela po Nowej Zelandii i właściwie jest niejako niezależną od książki relacją z tego wyjazdu. Tak naprawdę nie ma większego znaczenia w życiu bohaterów, nie ma większego wpływu na akcję, równie dobrze mogłoby jej nie być. Dla miłośników opisów przyrody.

Jakkolwiek pierwszą część książki czyta się bardzo dobrze, to, niestety, zakończenie jest z gatunku "deus ex machina". Mamy do czynienia z globalną akcją skierowaną przeciwko zepsutemu kapitalizmowi, spontaniczną i oczywiście przez wszystkich popieraną.

Kolejnym zastrzeżeniem jest nieuzasadnione używanie języka angielskiego w podtytułach. Z niewiadomych powodów autor podaje część cytatów stanowiących podtytuły w wersji polskojęzycznej, a część w wersji angielskojęzycznej. Także zamieszczanie znacznych fragmentów korespondencji w języku angielskim trąci dość pretensjonalną próbą pochwalenia się przez autora znajomością tego języka. Chcąc być konsekwentnym, powinien większość tekstu napisać w języku angielskim, po polsku zostawiając tylko korespondencję z rodziną.

Konkludując, książkę czyta się szybko i przyjemnie, i jakkolwiek nie udało mi się potwierdzić informacji, czy Grzegorz Kopaczewski mieszkał kiedyś w Londynie - a wskazywałaby na to doskonała znajomość realiów życia i miasta - w książce widać sentyment, jaki żywi każdy, kto mieszkał kiedyś w Londynie i kto wrócił do domu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3656
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Tarabuk 08.12.2006 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Grzegorz Kopaczewski jest... | bertz
Jak czytam Wasze komentarze to rzeczywiście zgadzam sie z Waszą opinią. Natomiast po przeczytaniu tej książki byłem tak zauroczony jej pierwszą częścią, że ta druga wcale mnie nie zraziła tak bardzo.
Użytkownik: emkawu 08.12.2006 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak czytam Wasze komentar... | Tarabuk
Czy to Ty, kawiarnio-księgarnio, którą tak lubię? :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: