Dodany: 25.01.2006 14:11|Autor: verdiana

Miłość w czasach zarazy


Nierówności klasowe, społeczne i narodowościowe, bandy skinów znęcające się nad angielskimi Pakistańczykami i miłość gejowska na zapleczu podupadającej pralni to tylko część problemów, z jakimi mierzy się Kureishi. Scenariusz filmowy i eseje społeczno-obyczajowe to trudna materia – jak autor zdoła to wszystko pogodzić?

Scenariusz

Trudno napisać coś o scenariuszu, jeśli nie widziało się filmu. Nie jest to powieść, więc nie będzie też o języku, stylistyce, metaforach, budowaniu postaci i o tym wszystkim, o czym pisze się w recenzji beletrystyki. Będzie o opowiedzianej historii.

Kureishi napisał ten scenariusz w 1985 i – jak na te czasy – jest to odważny scenariusz. Problemów Kureishi porusza kilka i wydaje się aż niemożliwe, że tyle ich zdołał zawrzeć w jednym krótkim filmie. Na okładce czytamy, że „przede wszystkim jest to liryczna opowieść o miłości Pakistańczyka Omara i Anglika Johnny’ego”*, ale myślę, że scenariusz opowiada jednak bardziej o „zderzeniu obyczajowości pomiędzy Europą i Azją, chrześcijaństwem i islamem”*.

Miłość gejowska

Omar, Pakistańczyk wychowany w Anglii, mieszka ze zniedołężniałym ojcem i w zasadzie nic konkretnego nie robi. Dostaje szansę – jego stryj Nasser oddaje mu do dyspozycji zapuszczoną pralnię. Omar znajduje sobie pomocnika: zgarnia z ulicy włóczęgę i narkomana, Johnny’ego, który – jak się okazuje – jest jego dawnym szkolnym kolegą, a obecnym skinem. Omar przyjmuje tę pralnię i Johnny’ego z całym inwentarzem, chce się dorobić, chce wielkich pieniędzy, nie da się zniszczyć temu krajowi. Bardzo mu się podoba, że Johnny, który w szkole dawał mu wycisk, teraz myje u niego podłogi. Poza tym pralnia jest świetną wymówką, żeby się dalej nie uczyć, czego wymaga od niego ojciec.

Trudno uwierzyć, żeby w takich warunkach między Omarem i Johnnym zrodziła się choćby sympatia, a jednak, na przekór wszystkiemu, rodzi się – miłość. Miłość skrywana na zapleczu pralni, za zasłoną wspólnego biznesu; miłość spełniana pośpiesznie i w tajemnicy; miłość dwóch mężczyzn nieco nią onieśmielonych; miłość, której nie pozwolą trwać koledzy Johnny’ego, skini z przedmieścia.

Zasada nierówności

Kureishi stworzył tę historii w oparciu o zasadę nierówności – gdzie w społeczeństwie tkwi jakakolwiek nierówność, tam są tarcia, a tutaj mamy same kontrasty: biali-kolorowi, biedni-bogaci, hetero-homo. Jeśli jeszcze zestawimy Johnny’ego, który lekce sobie waży odpowiedzialność, z sumiennym i nastawionym na zyski Omarem, dostaniemy mieszankę diabelską. To się nie mogło udać. Czytelnik od samego początku czyta książkę z nastawieniem defetystycznym i ze świadomością, że coś wisi w powietrzu, i że historia nie skończy się dobrze. Ale Kureishi potrafi zatrzymać czytelnika, zaciekawić go, zafrapować niejednoznacznymi postaciami. Robi to tak, że przewidywalność zakończenia zupełnie nie przeszkadza. Nic dziwnego, skoro wcześniej pisał scenariusze teatralne.

Bonus

Doskonałym uzupełnieniem scenariusza są eseje zamieszczone w tym samym tomie. Są to teksty stricte autobiograficzne. Sam Kureishi urodził się w Londynie jako dziecko Angielki i Pakistańczyka. Pozostali członkowie rodziny jego ojca przenieśli się z Bombaju do Karaczi w Pakistanie i tam zostali. Tworząc „Moją piękną pralnię”, Kureishi czerpał więc z własnych doświadczeń, a pierwowzorem Johnny’ego był jego własny kolega, z którym wagarował w czasach szkolnych.

Dlaczego bohaterowie Kureishiego nie wracają do Pakistanu? Prawdopodobnie dlatego, że sam autor czuje się tam obco. To kraj zdominowany przez religię, teatr i taniec są tam zabronione jako nieprzystające do islamu, a pisarstwo nic nie znaczy. Mimo że doskonale rozumiał się ze swoimi licznymi wujkami, tak naprawdę wciąż był tam obcy, nie na miejscu, nieprzystosowany – i nie akceptował tego. Myślę, że właśnie dlatego każe swoim bohaterom znosić napaści angielskich skinów, slumsy na przedmieściach, biedę i dorabianie się od zera, ale nie odsyła ich z powrotem do swojego kraju.

„Moja piękna pralnia” to obraz społecznego funkcjonowania dwóch grup społecznych, nierównych pod każdym względem, oraz ich wzajemnych zależności. Kureishi daje nadzieję, poświadczając, że miłość w skrajnie niesprzyjających warunkach jest możliwa, ale chwilę później niszczy ją, albo też podważa jej istnienie, szczerość, prawdziwość, bo przecież prawdziwej miłości nie zniszczy żaden człowiek. Całość ma bardzo smutny, przygnębiający wydźwięk i gdyby nie eseje opisujące, dlaczego jednak warto powalczyć o swoje miejsce, czytelnik zamknąłby książkę z poczuciem kaca moralnego. Na szczęście widać światełko nadziei.



---
* Hanif Kureishi, "Moja piękna pralnia", Zysk i S-ka 2005; cytat z okładki.



[Powyższą recenzję zamieściłam wcześniej na http://www.zalogag.pl.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2363
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: verdiana 06.11.2006 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nierówności klasowe, społ... | verdiana
To zabawne - czytać najpierw scenariusz, a dopiero potem oglądać film. A jeszcze zabawniejsze, że scenariusz wydaje mi się lepszy niż film. Jakby nie został w pełni zrealizowany. A może to moje wyobraźnia podczas czytanie rozminęłaa się z wizją reżysera?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: