Dodany: 29.12.2005 17:32|Autor: droger

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Singapur, czwarta rano
Bruczkowski Marcin

1 osoba poleca ten tekst.

Inna, a nawet lepsza


Niedawno napisałem o tej książce komentarz do "Szuflady", ale postanowiłem rozwinąć go w pełną recenzję.

Po pierwszych kilku stronach miałem mieszane uczucia, ponieważ, jak zapewne wielu czytelników, spodziewałem się kontynuacji "Bezsenności w Tokio". Okazało się, że to jest zupełnie inna książka. Inna i według mnie pod wieloma względami lepsza.

„Singapur, czwarta rano” to książka bardziej "powieściowa" i literacka. Prezentuje całkiem złożone wątki oraz głębsze, wyrazistsze portrety bohaterów. "Bezsenność" urzeka egzotyką i innością Japonii. "Singapur" - ludźmi, bogactwem ich losów i dusz. "Bezsenność" przeczytałem jednym tchem, ale do niej nie wracam. Co innego, kiedy jest się maniakiem Dalekiego Wschodu, jak moja żona... Natomiast "Singapur" czytałem wolniej, ale na pewno będę do niego wracał. Właściwie już przeczytałem ponownie parę pierwszych rozdziałów i wiedząc, co się stanie z Vincentem (nie będę zdradzał!), odkryłem szereg wskazujących na to wcześniej szczegółów, które umknęły mi w pierwszym czytaniu.

Podoba mi się, że autor nie poszedł na łatwiznę, nie napisał po prostu kolejnej porcji tokijskich przygód "Gajdzina". Na pewno miłośnicy Japonii byliby zachwyceni. Ale Bruczkowski staje się naprawdę dobrym pisarzem i zapewne nie chce wiecznie adresować swojej twórczości tylko do zafascynowanych Japonią.

W tej książce jest mniej Singapuru, niż w "Bezsenności" jest Japonii. Ale, jak sądzę, o małym, kosmopolitycznym kraju trudno napisać tyle, co o Japonii. W tej sytuacji autor dokonał udanego wyboru: wycelował światło w LUDZI, a nie kraj. Pokazał Singapur przez pryzmat fascynującego i często hermetycznego świata muzyków. Mnie słoń na ucho nadepnął i nie znam się na muzyce. Jednak autor pokazuje entuzjazm tych ludzi tak realistycznie i zaraźliwie, że poczułem się wciągnięty, podobnie jak wcześniej przez "Bezsenność".

Jest też dobrze znany z „Bezsenności w Tokio” świetny, żywy język, dynamiczna narracja w czasie teraźniejszym, jest to poczucie „tu i teraz”. Są doskonałe dialogi i nieprzeciętne poczucie humoru, chociaż tym razem bardziej subtelnego, sytuacyjnego raczej niż językowego.

Skoro mowa o języku: miałem trochę problemów z liczbą terminów lokalnych, "singielskich" i muzycznych. Dodają one jednak opowieści właściwego klimatu. Na końcu jest oczywiście pomocny, a miejscami komiczny słownik, dokładnie tak, jak w "Bezsenności w Tokio". Szkoda, że nie ma "Rozmówek Singielskich Julie" :-).

Gratuluję panu Bruczkowskiemu następnej, bardzo udanej książki, pod pewnymi względami dojrzalszej i dającej wielkie nadzieje na kolejne bestsellery. Proszę pisać dalej!

Czesław Grójnicki

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6081
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jamaria 02.01.2006 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedawno napisałem o tej ... | droger
Czas poznać się z panem Bruczkowskim.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: