Dodany: 28.12.2005 11:39|Autor: wojly@op.pl

Rosyjski James Bond w epoce wiktoriańskiej


Zanim przeczytałem "Azazela", dość dużo wiedziałem już o Borysie Akuninie i jego książkach. Powiem szczerze - żadne recenzje nie oddają całego bogactwa książek tego autora.

Z początku powieść wydawała mi się z lekka naiwna, ot, taka opowiastka, jakich dużo w telewizji i kinie: jeden detektyw, który powoli odkrywa prawdę, spotykając się z mnóstwem ludzi. Właściwie wydawała mi się (ta książka) bez smaku, bez tej (określę to może zbyt wzniośle) "intelektualnej głębi", z jaką spotykamy się na przykład u Josepha Conrada (w końcu czas akcji jest zbliżony).

Akunin jednakże zaskoczył mnie, właściwie w momencie, kiedy miałem już odłożyć książkę nie dokończywszy lektury, odkryłem "drugie dno", a może po prostu znalazłem klucz do zrozumienia powieści. Jedyny minus (już kończę z tymi wadami) to naiwność bohatera - przynajmniej tak to odczytałem - a może po prostu dobry detektyw musi taki być (patrz Poirot i inni).

Opis XIX-wiecznych realiów, jak już wspomniałem, różni się od mojego ulubionego stylu conradowskiego, ale też zaciekawia. Właściwie ma coś z wiktoriańskiej Anglii Sherlocka Holmesa, coś z utraconej belle époque, jak nazywają tamten miniony czas Francuzi.

Jeszcze jedna uwaga: lektura ta jest doskonała do poduszki, niczym kolejna część "Jamesa Bonda", tylko w innej oprawie - ale z takim samym przesłaniem: świat pełen jest zagadek, spisków i ludzi przepełnionych żądzą władzy. Poza tym, jak na dobrą literaturę przystało, mówi o życiu, w którym radość miesza się ze łzami, a smutek ze szczęściem.

"Azazel" Borysa Akunina wpisuje się w nurt powieści sensacyjnej i kryminalnej, lecz prócz tego ma jeszcze to coś, co przemawia za tym, by uznać tę książkę za bardzo dobrą. Co to jest? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam po przeczytaniu tej fascynującej książki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11946
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: norge 01.01.2006 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zanim przeczytałem "Azaze... | wojly@op.pl
Oto wypowiedź zdecydowanej "nie-fanki" Akunina :-) Nie znajduję w jego książkach żadnej głębi ani bogactwa. Razi mnie ich naiwność i jak dla mnie wymuszony humor. Nie widzę nic interesującyego w opisach realiów tamtych czasów. Jest to dla mnie bardzo przeciętna literatura, może i dobra do poduszki, ale dla mniej wymagającego czytelnika. Totalnie przereklamowana.
Użytkownik: Allanon23 12.01.2008 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto wypowiedź zdecydowane... | norge
Fanem Akunina nie jestem - "Azazel" jest pierwszą książką w ogóle, którą przeczytałem. Więc czy będę fanem Akunina - to się okaże jak przeczytam ciut więcej jego twórczości.

Na początku czytając tą książkę, miałem takie samo wrażenie jak autor recenzji. Klasyczna opowiastka kryminalna, opowiadająca tajemnicze śledztwo pewnego detektywa/agenta tudzież Fandorina. Spiski, zdrajcy, i oczywiście urocze kobiety :) Pachnie Bondem oj tak. Czytając tą króciutką powieść od razu naszedł mnie obraz tej postaci. Mógłbym zgadywać - iż Akunin ma sentyment do tego kultowego agenta 007. A scena końcowa [ciach! - nie należy zdradzać istotnych dla treści szczegółów. Sowa] jeszcze bardziej mnie postawiła w przekonaniu, iż pisarz może na prawdę lubić 007.

Na początku postaci Fandorina nie polubiłem. Rozdział za rozdziałem uważałem, że Fandorin to dupa wołowa, smark i naiwniak. Ale to chyba specjalne posunięcie pisarza - iż tworząc postać detektywa, chciał także tom za tomem tworzyć jego psychologię. Jestem ciekaw co będzie w drugim tomie - jak będzie wyglądało jego zachowanie, psychologia, taktyka i działanie w śledztwie. Więc to mnie skłania do tego - aby przeczytać drugi tom przygód młodego detektywa.

Daje ocenę 4.
Użytkownik: Marie Orsotte 25.01.2008 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Fanem Akunina nie jestem ... | Allanon23
oj! jaki spoiler!...
Użytkownik: Ashura 09.02.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Fanem Akunina nie jestem ... | Allanon23
No właśnie... dziękujemy bardzo...
Użytkownik: sowa 26.03.2010 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie... dziękujemy ... | Ashura
Jasne, "oj", Marie Orsotte i Ashuro...
Przecież takie rzeczy trzeba od razu zgłaszać redakcji.
Dopiero teraz przytomnie napisała do mnie mrt (dziękuję!), dzięki czemu inkryminowany fragment ;-) został natychmiast "zniknięty".
Użytkownik: doom77 29.03.2011 08:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto wypowiedź zdecydowane... | norge
Diana, naprawdę uważasz humor zawarty w książce za wymuszony? Dziwi mnie to, bo jak dla mnie ten humor był właśnie niewymuszony i był on dla mnie ogólnie jedną z największych zalet tej książki. To takie drobne wtręty i uwagi rozbroiły mnie bez reszty:
- "Na chwilę Erastowi Pietrowiczowi odechciało się po prostu żyć (...) Nikt go zresztą specjalnie do życia nie zachęcał. Konwojenci mieli co do jego osoby plany zdecydowanie innego rodzaju."
- "Bez jedzenia mogę długo, bylebym miał co pić (...) oczywiście trzeba było wprowadzić racjonowanie"
- "Agent niezły, ale strasznie kwieciście pisze, uroił sobie, że ma talent literacki (...)"
I tak dalej, było tego mnóstwo.

Nie zdarzyło mi się od czasu lektury Forresta Gumpa, żeby jakaś książka dostarczyła mi tyle szczerego śmiechu. I często ją to ratowało w chwilach, kiedy zaczynała mnie lekko irytować wspominana wcześniej naiwność bohatera czy też niski realizm niektórych scen (przede wszystkim liczba sytuacji "bez wyjścia", z których bohater uchodził cało) - a czego jak czego, ale realizmu na jakimś minimalnym poziomie chciałoby się od powiastki historycznej spodziewać!

Ogólnie pozycję oceniam jednak całkiem wysoko, oprócz humoru bardzo przypadli mi do gustu ciekawi, barwni bohaterowie, całkiem zgrabna i niebanalna intryga i wstrząsające zakończenie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: