Książkę czyta się szybko, została napisana dość sprawnie, ale od pewnego momentu - chyba pospiesznie; takie wrażenie nie opuszczało mnie od mniej więcej połowy lektury. Frazy, które na początku się podobają, potem zaczynają nużyć, bo jak długo można słuchać sloganów reklamowych? Problem postawiony przez autorkę jest ciekawy i dotyczy na pewno sporej części naszego pokolenia. Szkoda, że zabrakło pomysłu na rozwiązanie. Na choćby próbę rozwiązania. Bo dobrze, jeśli ktoś się buntuje przeciw wykorzystywaniu dzieci kolumbijskich oraz chińskich i przeciw rozpieszczaniu dzieci polskich. Dobrze, jeśli się buntujemy przeciw oszustom w pracy i miłości. Ale za tym buntem powinno coś jeszcze iść. Tak myślę.

Może autorce zabrakło czasu. A może takie mamy czasy.

Warto przeczytać, ale niekoniecznie kupować.