Dodany: 11.11.2005 23:05|Autor: mkk3a

Książka: Czerwony Mars
Robinson Kim Stanley

1 osoba poleca ten tekst.

Dlaczego warto przeczytać tę Trylogię (cz.1)


Pierwszy tom "Trylogii Marsjańskiej", jednej z bardziej znanych powieści dotyczących kolonizacji Marsa. Na okładce (w wersji wydanej przez Prószyńskiego i S-kę) widnieje tekst: „Niezwykle realistyczny opis kolonizacji Marsa” – realizmu z pewnością nie można odmówić tej książce, lecz mnie akurat to sformułowanie nieco inaczej nastawiło na odbiór książki. Liczyłem, że technologiczne aspekty będą co najmniej tak samo ważne, jak dzieje bohaterów. Fakt – z książki można dowiedzieć się co nieco o Marsie, możliwościach jego terraformowania, o tym, jak najprawdopodobniej wyglądałoby codzienne życie na jego powierzchni (a właściwie w schronach) oraz podczas podróży na Czerwoną Planetę.

Akcji powieści rozgrywa się w ciągu przeszło kilkudziesięciu lat (nie licząc kolejnych tomów). Oczywistą rzeczą w takim razie są przeskoki obejmujące kilka, a czasem nawet kilkanaście lat. Niestety, nie dowiadujemy się o nich dzięki napisowi w stylu „10 lat później” albo „rok 2046”, tylko fakt zmiany akcji wydarzeń wynika dopiero z rozmowy bohaterów, i do tego po wielu stronach. Nie jest to jakoś strasznie ważne, ale czasem może być mylące i peszące.

Ciekawostką są swego rodzaju hołdy złożone innym pisarzom SF. Pierwszy to Artur C. Clarke – jego nazwiskiem została nazwana wielka skała krążąca po areosynchronicznej orbicie, będąca zarazem stacją i „kotwicą” dla kosmicznej windy. A to właśnie A.C. Clarke opisał pomysł budowy owej kosmicznej windy w swej powieści „Fontanny raju” – notabene również niezłej książce. Innymi wymienionym pisarzami SF są: Ray Bradbury (autor „Kronik marsjańskich”) oraz Edgar Rice Burroughs – ich nazwiskami nazwane zostają niektóre z marsjańskich miast (Bradbury Point oraz Burroughs).

Kontrowersyjny wydaje się pomysł nieco sztucznego wydłużenia życia bohaterów. Jak wiadomo, proces terraformowania jest (a właściwie: byłby) procesem dosyć długim – trwającym setki, jeśli nie tysiące lat, więc autor musiał się zdecydować na wydłużenie życia bohaterów (dzięki pewnej terapii genowej). Alternatywnym pomysłem byłoby tworzenie nowych bohaterów w każdym tomie; mimo jego zalet (poznawanie całkowicie nowego świata i nowych postaci byłoby uatrakcyjnieniem) pierwszy pomysł też jest dobry. Stanley wybrał rozwiązanie pośrednie – znaczna część bohaterów pierwszego tomu ginie, ale też pod koniec pojawiają się nowe postacie. Z jeden strony mamy więc kilku bohaterów zespalających wszystkie tomy w jedną całość – z drugiej strony ciągle pojawia się ktoś nowy.

Wszystko to sprawia, że przez prawie 700 stron cały czas coś się dzieje, stale czegoś się dowiadujemy o bohaterach, ciągle czymś nas zaskakują. Powieść jest bardzo urozmaicona i myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie – jest nieco o samym Marsie, jego atmosferze, budowie powierzchni planety, później o jego terraformowaniu; także co nieco o polityce, religii, tolerancji – miłośnicy akcji też nie będą zawiedzeni. Książka naprawdę warta przeczytania.

Ocena całego cyklu:
"Czerwony Mars": 6
"Zielony Mars": 5
"Błękitny Mars": 6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3995
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: