Dodany: 21.10.2005 19:12|Autor: gmona

Książka: Miasto utrapienia
Pilch Jerzy

1 osoba poleca ten tekst.

Gu! Gu! Gu!


Pilch - nazwisko nieobce mojej percepcji od kilku lat, może jedynie zbyt natrętna jego obecność na najbardziej wyeksponowanych półkach Empiku lekko zniechęcała mnie do sięgnięcia po którąś z jego książek. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy mając w perspektywie 5,5-godzinną podróż pociągiem, musiałam zaopatrzyć się w cokolwiek do czytania. Padło na "Miasto Utrapienia".

Pierwsze 150 stron rozbawiło mnie - celny dowcip, ciekawe, trafne spostrzeżenia na temat ludzkich cech i zachowań... Potem śmiałam się już coraz mniej, żarty powtarzane wciąż w tej samej konwencji nie śmieszyły - nie z powodu powtarzalności konwencji, lecz wręcz poprzez powtarzalność ich samych. Do tego dostrzegłam brak pewnego elementu, który dla mnie jest jedną z głównych wartości narracji - zróżnicowanie bohaterów objawiające się zróżnicowaniem ich języka, sposobu mówienia! Oni wszyscy mówili tak samo - ten sam cięty żart, dystans do świata, ta sama narracja wyrażona poprzez niezliczoną ilość pytań oraz tak samo sformułowanych dywagacji... Zaczęłam się nudzić, zaczęło to wszystko być naciągane...

Jestem jednak pod wrażeniem pewnych wątków włożonych w życiorysy poszczególnych osób, szczególnie kobiet. Konstancja Wybryk - jakbym ją znała już teraz, Piękna Pietia - jakbym ją miała poznać za kilkanaście lat. Otwarte podejście do sfery erotyki, a szczególnie zrozumienie specyfiki tej sfery u kobiet (U NIEKTÓRYCH KOBIET) zadziwia mnie u Pilcha i wywołuje mój podziw...

Konstancja i jej wywody - często mniej przenikliwe, niż wskazywałaby na to sugestia narratora dotycząca jej charakterystyki intelektualistki - kilka razy jednak zbiły mnie z tropu. A czemuż? Bo jeśli czytam, że "każdy ma od czasu do czasu potrzebę przeistoczenia się w upiornego luda i zrobienia Gu! Gu! Gu!", to miękną mi nogi, tak tożsame z moją percepcją świata i ludzi jest to zdanie...

Nie żałuję czasu spędzonego z tą książką, choć zgadzam się, że Pilcha lepiej podzielić na małe kawałki. Poszczególne życiorysy czy też wątki zawarte w "Mieście Utrapienia" mogłyby oddzielnie stanowić prawdziwe dziełka. Potraktuję więc tę książkę jako zbiór opowiadań. I ominęłabym jedno z nich, zatytułowane "Podsłuchiwanie PINów".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8834
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: