Dodany: 10.10.2005 00:46|Autor: kocio

Życzliwnik


Gdyby trzeba było określić tę książkę jednym słowem, nazwałbym ją właśnie "życzliwnik". Jest ona dokładnie tym, co ma w podtytule - dziennikiem, czy raczej raptularzem poety z przełomu wieków. Oczywiście, wszystko zależy od tego, jaki to poeta, i może jeszcze - jakie te wieki. Jakie wieki - to już każdy z nas po trosze wie sam (lub sama), opowiedzmy więc trochę o poecie.

Józef Baran pochodzi ze wsi, i temu klimatowi pozostał wierny. Kocha przyrodę, kocha rzeczy raczej proste niż przekombinowane, jest raczej piewcą życia niż badaczem mroku. Jednak tylko "raczej", bo przecież już sam poeta z chłopstwa jest ewenementem - czy chce, czy nie, staje się kimś innym. Dlatego ma dwa skrzydła:

"Doprawiam rzeczywistości skrzydła. I to jest poezja. A czasem obrywam jej skrzydła, gdy za bardzo się rozrastają, zastępując ciało. I to też jest poezja"*.

Jego pasją są podróże, choć może zamiast "pasją" trzeba powiedzieć "paliwem". Zmiana perspektywy jest mu niezbędna do tworzenia, stąd najpiękniejszy dla mnie wiersz zacytowany w książce jest właśnie poświęcony zaproszeniu do Australii. Jego fragment brzmi tak:

"moja wdzięczność
i moja radość
jest nie mniejsza
od Australii

położę się obok niej
jak pies koło kości
i będę ją ogryzał"**.

Prawda, że pięknie i prosto? I wesoło, bo Baran, wbrew ponurym modom, jest pogodnie nastawiony do życia i ludzi. Pyszna anegdotka o przemówieniu pijanych wojskowych do poetów przypadkowo przebywających w tej samej restauracji: "Witamy was, ludzi wrażliwych na słowo. My nie jesteśmy wrażliwi na słowo, za to jesteśmy wrażliwi na komendy..."***

A więc: pogodny, prosty obieżyświat? Na pewno. Jednak kiedy zaczyna opowiadać i dumać nad nieskończonością czy starością, to robi to równie naturalnie, jakby była to jego druga skóra. I posiadanie takiej drugiej skóry jest chyba jego niezbywalną cechą: katolik - ale nie boi się rozmyślać, czy rzeczywiście taka jest teologia, jaką głosi chrześcijaństwo; życzliwy - a jednak bez wahania opisuje różne nieprzyjemne sprawki, cudze i swoje.

W swoim umiłowaniu natury bywa także trochę niesprawiedliwy: "Współczesny człowiek wyprodukowany przez cywilizację staje się często jej bezwolnym manekinem, uzależnionym od telewizora, kalkulatora, komputera, telefonu komórkowego, auta i innych wynalazków, które wyręczają go do tego stopnia, że nie wyobraża sobie bez nich życia. Co by się stało, gdyby kataklizm wojenny sparaliżował życie miast? Ich mieszkańcy byliby całkowicie bezradni"***.

Aż chciałoby się pokłócić o to, jakie skutki miałby, w porównaniu, jakiś inny kataklizm dla mieszkańców wsi. I jestem pewien, że poeta z przyjemnością by się do takiego sporu włączył: kiedyś przecież specjalnie dla swojej nowej rodziny z Holandii postawił się w roli tradycjonalisty tylko po to, żeby się z nimi pospierać. Prawdziwy przekornik!

Jest w książce także epizod, który każe się z Baranem zgodzić. Oto w księgarni pomaga przypadkowej studentce, ponieważ poszukiwany przez nią autor to akurat jego znajomy. Ale niespodzianka okazuje się jeszcze większa, bo studentka napisała właśnie pracę o nim samym! Puenta aż ciśnie się na usta: co za dziwny świat i czasy, kiedy można poświęcić pracę człowiekowi, którego nawet nie rozpoznałoby się na ulicy, choć żyje niemal tuż obok...

"Koncert dla nosorożca" to dobra lektura. Momenty, gdy zaskakuje powagą czy chwilami przekory, nie przekreślają życzliwego stosunku autora do świata. Najważniejsze, że robi to z przekonania, a nie, żeby się odciąć i wyśmiewać inne rodzaje poezji. Dlatego nie mam pretensji do autora, że jego wiersze jakoś mi nie wystarczają. Napisał przecież ten dziennik, więc jednak do mnie trafił, tylko inną drogą.

---
* Józef Baran, "Koncert dla nosorożca. Dziennik poety z przełomu wieków", Zysk i S-ka 2005, s. 190.
** Tamże, s. 173.
*** Tamże, s. 248.
**** Tamże, s. 198.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3710
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: idol 18.01.2007 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby trzeba było określi... | kocio
Sięgnełam po t książke tylko dlatego że ciekawy opis tej książki wydawał mi się po przeczytaniu tej wypowiedzi. Naprawde nie żałuje że p nią sięgnełam jak narzie jest to najlepsze książka jaką kiedy kolwiek przeczytam
Użytkownik: Sophie7 18.01.2007 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby trzeba było określi... | kocio
Jakaś przyducha mnie ogarneła po przeczytaniu twojej recenzji."Józef Baran pochodzi ze wsi","pogodny prosty obieżyświat" -to wszystko trąci snobizmem i pychą. Dla mnie absolutnie nie jest istotne w książce czy poeta jest chłopem. Na jakośc poezji nie ma wpływu warstwa społeczna z której się wywodzi,ważne co ma do przekazania i w jaki sposób to robi a pisze pięknie,opisy przyrody i miejsc w których miał szczęscie przebywać,dowcipny i barwny opis życia obyczjowego i towarzyskiego Polonii i Cyganerii krakowskiej, przemyślenia z życia, twórczości swojej i innych poprzeplatane subtelną poezją.Ksiązka Barana urzekła mnie, czemu dałam wyraz wysoką oceną,mocną bez ciena wątpliwości 6
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: