Dodany: 02.10.2005 12:11|Autor: verdiana
Krótka notatka
Pierwsze wrażenie: to przesłuchanie, nie rozmowa! Przykład, jak wywiadów NIE prowadzić. Urywane zdania, zdawkowe odpowiedzi i nieustanna myśl, że albo Claude Lévi-Strauss nie miał ochoty rozmawiać z Eribonem, albo z niego zamknięty w sobie mruk, albo się z Eribonem bardzo nie lubią, ale jeśli tak, to jaki sens miałaby ta rozmowa?
W trakcie kilkudziesięciu pierwszych stron nie dowiadujemy się niczego istotnego. Lévi-Strauss raz po raz powtarza, że czegoś "nie pamięta", a że dzienników nigdy nie prowadził, nie wiem, czy można ufać jego (nie)pamięci.
A potem nagle, w jednej chwili czytelnik orientuje się, że przeczytał kilkanaście stron, nie odrywając się od lektury i że chce więcej! Lévi-Strauss jakby nagle się otworzył, jakby wpuścił czytelnika na niedostępne wcześniej obszary. Rozgaduje się z czasem, akapity jego wypowiedzi są coraz dłuższe, zdania coraz bardziej złożone. Przepięknie opowiada o ludziach, zwłaszcza o Jakobsonie, z którym się przyjaźnił.
Niezwykle interesujący jest też miniwykład o mitach i mitologii oraz uwagi o rasizmie (Lévi-Strauss definiuje własny "rasizm").
Te najciekawsze, najlepiej przepowiedziane fragmenty sprawiają, że po lekturze pozostaje dobre wrażenie, a w książce pozostają fiszki z zaznaczonymi miejscami, do których chce się wrócić później.
Polecam lekturę ciekawym ludzi, świata i filozofii.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.