Dodany: 30.09.2005 20:17|Autor: dot59
Marni i słabi
Lektura, zapowiadająca się – wedle notki na okładce - jako całkiem niezły tragikomiczny obrazek z życia amerykańskiej prowincji w początkach lat 70., nie ma szans spełnić pokładanej w niej nadziei. Obrazek ten jest bowiem zapewne stosunkowo wierny, ale przede wszystkim beznadziejnie przykry. Egzystencja, jaką wiodą główni bohaterowie – rodziny Williamsów i Hoodów – jest mało interesująca, a oni sami płascy i w większości niesympatyczni. Głównym tematem powieści jest... no właśnie, co? Jedyną sensowną odpowiedzią na to pytanie wydaje się: marność i słabość. Marność uczuć, do jakich zdolni są bohaterowie (uczuć zresztą w większości zastępowanych prymitywnym popędem seksualnym), kryteriów moralnych, którymi się kierują w postępowaniu, i gruntu pod ich nogami; słabość więzi międzyludzkich i słabość charakterów ludzi, którzy nie potrafią ani takich więzi stworzyć, ani – powstałych przypadkiem – utrzymać. Doskonałą ilustracją tej tezy jest nie tytuł powieści (nawiązujący do wydarzenia, które powinno było wstrząsnąć miałkimi mózgami Hoodów i Williamsów, ale – nie sposób odgadnąć, czy dlatego, że autor uważał swoich bohaterów za niezdolnych do przeżycia prawdziwego dramatu, czy też dlatego, że już go znużyło pisanie – stało się zaledwie epizodem jednym z wielu), lecz wymowna ilustracja na okładce, przedstawiająca pęknięte ogniwa łańcucha. Jest to niewątpliwie przesłanie, nad którym trzeba się zastanowić. Odniosłam jednak wrażenie, że autor trochę przesadził ze środkami wyrazu, przy pomocy których chciał ukazać nicość moralną i intelektualną poszczególnych postaci, akcentując w zamian ich wybujałą cielesność; opisy erotycznych myśli i uczynków niemal każdego z bohaterów, od wiarołomnego małżonka Benjamina po trzynastoletniego Sandy’ego, miejscami są zdecydowanie zbyt dosłowne, żeby nie powiedzieć: niesmaczne. Ginie w tym wszystkim problem, który – być może – miał być, a na pewno mógłby być prawdziwą myślą przewodnią książki: samotności, braku pewności siebie, poczucia beznadziei, tych wszystkich negatywnych uczuć nękających młodych ludzi mających nieszczęście dorastać w takich jak opisane rodzinach. A szkoda.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.