Dodany: 20.09.2005 11:23|Autor: Vilya

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Opowieści świętej pamięci Iwana Pietrowicza Biełkina
Puszkin Aleksander

1 osoba poleca ten tekst.

Snuć opowieść...


Od pierwszych słów bierze Puszkin opowiadane historie w nawias, już w początkowych zdaniach sygnalizuje, iż nie ma zamiaru podchodzić do sprawy z grobową powagą, absolutnie serio. Wprost przeciwnie - zabawa, ciągłe igranie z formą i konwencjami - to właśnie esencja "Opowieści świętej pamięci Iwana Pietrowicza Biełkina". A więc dystans. Puszkin odcina się od autorstwa, grając w ten oczywisty sposób z czytelnikiem; to nie moje słowa - zdaje się mówić - lecz gawędy czy klechdy, jakie Biełkin pozbierał w okolicy, usłyszał od znajomych (bliższych i dalszych); ba!, dla pozorów autentyczności dodano nawet przypisy, odsyłające do osób, które mogą wiarygodność tychże opowiadań potwierdzić. Z jednej strony więc literacka gra, wykorzystanie starego pomysłu, w którym autor ma być jedynie wydawcą odnalezionego w jakiś sposób rękopisu, który zwrócił jego uwagę na tyle, aby chciał podzielić się nim z innymi. Takie ustawienie narracji pozwala Puszkinowi na pokazanie całej palety; Biełkin jawi się tutaj nie tyle jako ktoś, kto pisze, ale raczej ktoś, kto spisuje - pozornie zabawa słowami, de facto jednak istotna różnica. Nasz tytułowy obywatel ziemski zarazem wyciska piętno swojej osobowości i mentalności, ale i oddaje między słowami charakter tych, od których opowieści zasłyszał. Stąd ich zróżnicowanie, gawędowy charakter, możliwość sięgnięcia po różne rejestry. Z drugiej więc strony, automatycznie wykorzystując dawny topos, Puszkin kpi, puszcza do czytelnika oko, jakby ze śmiechem chciał dodać, że przecież wszyscy mamy świadomość tego, że to tylko taka gra.

Ma być autor "Eugeniusza Oniegina" jednym z najważniejszych twórców prozy rosyjskiej, tym, który oderwał ją od przestarzałych już i nieadekwatnych do opisywanej rzeczywistości wzorców sentymentalnych, w zamian proponując przede wszystkim dojrzalszy i głębszy opis psychologiczny. Można takowe elementy spotkać w "Opowieściach Biełkina", lecz co innego wydaje się ważniejsze. Puszkin jest romantykiem, ale romantykiem, którego stać na dystans. Dostrzega więc zużycie pewnych konwencji, fakt, że pewne role stały się już stereotypowe, i śmieje się z tego na cały głos, pokazując w pięciu opowiadaniach z tego cyklu, jak można w wydaniu rosyjskim napisać historię fantastyczną w duchu Hoffmanna ("Trumniarz"), opowieści romansowe z elementami maskarady bądź grozy ("Panna włościanka" oraz "Zamieć"), opowiadanie obyczajowe, mocno zakorzenione w rzeczywistości ("Poczmistrz") czy też jeszcze inną relację, wykorzystującą szereg romantycznych elementów, aby stworzyć nową jakość ("Wystrzał"). Tylko nad tym ostatnim utworem chciałabym się na chwilę zatrzymać, na nim bowiem można świetnie pokazać Puszkinowską zabawę z formami. Pozornie zaczyna się jak scena z prozy realistycznej: wojskowi, gra w karty, pokazy strzeleckiej sprawności. Jest to jednak, jak szybko się wyjaśnia, historia pojedynku. Już sam wybór tematu jest zaiste zgodny z upodobaniami epoki - narażanie życia, honor i konieczność jego obrony, etc. Tak, lecz w tymże opowiadaniu nie jest to pojedynek typowy. Oderwanie od oczekiwanego planu zdarzeń. Główny bohater zadziwia już samą egzotyką imienia: Silvio. Jego pochodzenie nie jest do końca znane, jego zachowanie nie jest całkiem jednoznaczne. Życiorys dramatyczny. Sytuacja życiowa trudna. Słowem, klasyczny bohater romantyczny, wykorzystanie wzorca, szybko zresztą wykpionego. Z takich puzzli układa Puszkin zgrabną i precyzyjną opowieść obyczajową, można ją nawet, dość przewrotnie, nazwać studium mentalności. Daje swojemu czytelnikowi nadzieję na rozpoznanie formy, aby ją odwrócić, wywrócić do góry nogami.

Polski romantyzm w powszechnym odczuciu widziany jest tylko przez pryzmat mesjanizmu. Utworów, które ironicznie spoglądałyby na same założenia, jest niewiele, a nawet i te najlepsze spośród nich, jak np. "Beniowski" Słowackiego, pozostają dużo mniej znane niż opasłe tomy głoszące dziejową misję Polski. Warto więc może spojrzeć na to, jak można z romantyzmem polemizować i rozliczać się (na niwie literackiej), jak w pismach najwyższej jakości można się było zmagać z produkcją epoki, warto wreszcie zobaczyć, jak wyglądała twórczość tego autora, który na długi czas ustawia język rosyjskiej prozy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8296
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: miłośniczka 01.12.2008 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pierwszych słów bierze... | Vilya
Ach, kocham te Biełkinowe powiastki, są bezwzględnie szóstkowe! :-) Zwłaszcza "Panna włościanka". Wspaniałe. :-)

Notabene, bardzo ładna recenzja.
Użytkownik: marjory23 18.12.2013 04:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Od pierwszych słów bierze... | Vilya
Wspaniała recenzja!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: