Dodany: 24.08.2005 13:12|Autor: yuki127

Obcy sobie, nie znając nawet imienia przeciwnika, grają w go na Placu Tysiąca Wiatrów.


Wieczorem o godzinie 21 postanowiłam zacząć czytać „Dziewczynę grającą w go” Shan Sa. Kartki same przewracały się jedna za druga. Nim się spostrzegłam, zagłębiłam się w świat bohaterów.

Jest rok 1931, Mandżuria okupowana przez wojska japońskie. Niesamowite wydaje się, że obcy sobie ludzie przed planszą do gry w go zaczynają się poznawać. Żołnierz i chińska dziewczyna na siebie nie patrzą, politycznie są wrogami, ale polem ich walki jest plansza. Po tym, jak się rozstają, myśli każdego z nich powracają do przeciwnika na placu. On zastanawia się, kim jest dziewczyna grająca w go, dlaczego jednego dnia gra spokojnie, innego jest niezdecydowana. Ona - kim może być człowiek, który bez ruchu w gorącym słońcu potrafi się skupić jedynie na grze; chce go poznać poprzez analizę jego posunięć na planszy.

Każde z nich ma swoje własne życie. Kolejne rozdziały książki na przemian są myślami jego i jej, ukazującymi zupełnie różne problemy. Narracja w pierwszej osobie sprawia, że bardzo dobrze poznałam bohaterów i tak bardzo zainteresował mnie ich los.

Wciąż myślałam: czy porozmawiają ze sobą? Wyznają sobie nawzajem, kim są? Jak to możliwe, by obcy sobie ludzie stali się sobie tak bliscy?

O godzinie 1 w nocy przeczytałam ostatnia stronę. Zamknęłam książkę i odłożyłam na półkę. Poznałam imię dziewczyny grającej w go i poszłam spać.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2354
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: