Dodany: 25.06.2004 21:30|Autor: Uminski
Cóż, Drakula zrobił plamę
Ileż to czytałem powieści grozy gorszych od "Draculi"... No właśnie... Chyba żadnej... Tak. Żadnej. W życiu swoim nie widziałem równie nieudolnej powieści jak praca Brama Stokera - pseudo-przedstawiciela gatunku grozy. Słyszałem gdzieś, że istnieją poprawione, uzupełnione, lepsze wydania, ja jednak będę wzorował się na tym, do którego sięgnąłem. Albowiem zaprawdę, powiadam wam - zgroza mnie przejęła, gdy skończyłem lekturę "Draculi", tej klasyki nad klasykę literackiego horroru. Nie był to jednak strach na myśl o wszechwładnej postaci rabiego-wampira...
Z początku "Dracula" zapowiadał się bardzo obiecująco. Opisy - choć nieco zbyt "reporterskie" - Rumunii, dawne legendy transylwańskie, wilki grasujące po mrocznych wzgórzach i zamki. To wszystko bardzo mi się spodobało. Na tyle przypadło mi do gustu, że jednego wieczora pochłonąłem z 70 stron książki. I wtedy bańka mydlana pękła. Największemu wrogowi bym tego nie życzył. To było okropne!
"Bram, do diaska, coś ty z tą powieścią zrobił..." - krzyczałem rozpaczliwie, bijąc się w głowę. Na początku myślałem, że to jakieś "jaja"! W rzeczywistości Stoker nie tylko skompromitował siebie samego, ale również powieść gotycką, Londyn, Rumunię i klasykę w ogólnym pojęciu.
Narracja zmieniła się nie do poznania - pisana jak szkolna ściąga. I w dodatku hrabia Dracula ze straszliwego króla wampirów zmienił się w zwykłego (?) pajaca. Teksty typu "zjem cię" są po prostu denne i idiotyczne. Nasz ukochany wampirek zaczyna skakać, śmiać się, chichotać, szczerzyć zęby, ukrywać się... co to, debil? Początkowo nawet mnie to śmieszyło, lecz potem po prostu denerwowało - przesyciłem się tym ordynarnym żartem; na równi ordynarnym i prostackim, jak obrzucanie się tortem. To nie był horror, to była farsa! Dracula mógłby straszyć małe dzieci i przyprawiać kulawe staruszki o zawał serca - ale nie zaprawionych fanów grozy!
Rozumiem - Bram chciał napisać powiastkę, która ułatwiłaby rodzicom straszenie ich nieznośnego potomstwa, i takie zamierzenie szanuję. W końcu ktoś musi się poświęcić pisaniu powiastek dla dzieci, ale nawet one mają w sobie jaki taki sens i są choć sprawnie napisane. Natomiast pan Stoker zaserwował nam zero i, kupując jego książkę, dałem mu coś za nic.
Bohaterowie? Cóż mógłbym o nich powiedzieć? Na pewno lepsi od samego Draculi, choć też kiepscy. Taka na przykład Nina. Babkę jej zamordowali, a ona poszła do pokoju, wypłakała się i siedziała jak ten młot bezczynnie: "Dracula wrócił z lasu. Przeraziłem się gdy stwierdziłem ten fakt, więc wziąłem kołek i schowałem się pod biurko. Hrabia wszedł do pokoju, więc rzuciłem się na niego i wbiłem mu kołek. Wampir zniknął" - kto to pisał?
Zanim doszedłem do szesnastego rozdziału, miałem całe oczy we łzach. Zgorszyłem się. Gdy spojrzałem w lustro, zobaczyłem swą ruinę... Miałem nienaturalnie czerwone oczy, moją głowę przeszywał ból. Zszedłem na psy. Sens życia straciłem. Kontakt z moją najbliższą rodziną został przerwany. Psa przejechał samochód. Myślałem przez chwilę nad samobójstwem... W końcu jednak zdałem sobie sprawę z tego, że byłaby to najzwyklejsza ucieczka... Z przepicia sprawy też zrezygnowałem. Zostałem sam! Sam z książką Brama Stokera! To ona trzymała mnie w szachu! Ona wysysała ze mnie siły jak jakiś wampir z piekła rodem! Oby sczezła! Przekląłem chwilę, w której ją kupiłem! Ale nie - nie poddam się tak łatwo! Wypowiedziałem jej wojnę! Postanowiłem - pomimo jej całej nieudolności, która aż razi - dojść do jej końca.
Następnego dnia się pochorowałem. Normalnie dopadła mnie grypa! I nie ma w tym nic z fikcji! Naprawdę pod koniec lutego nieznośna choroba przykuła mnie do łóżka. Wówczas męki me się zwielokrotniły... Ale wytrwałem... I jestem z tego dumny! Tyle miałem pod ręką wspaniałych książek, arcydzieł literatury... A ja skończyłem najgłupszą powieść grozy w mym życiu.
W rezultacie chciałem powiedzieć tyle, że książki Brama Stokera nie są warte świeczki. Sam nie wiem, co zapisało "Draculę" do klasyki gatunku. Może owa "ulepszona" wersja, o której, zdaje się, już pisałem? A może koncept? Nadmienić muszę, że pomysły zawierające się w powieści nie są wcale złe - są nawet bardzo oryginalne - tylko wykonanie kiepskie i leżące poza marginesem! Myślę - lecz jest to moje skromne, indywidualne zdanie - że powieść zawdzięcza swój sukces wyłącznie adaptacjom filmowym, których nie śmiem się czepiać.
Książki Brama Stokera nie wyrzuciłem z jednego powodu. Okładka. Jest na niej ciekawy rysunek, na którym widnieje postać jakiegoś wampira, niosącego na ramieniu pewną niemalże nagą damę. Jeszcze ciekawsze jest to, że owa niewiasta do złudzenia przypomina mi moją koleżankę z klasy. Czy nie wiecie dlaczego?
Na koniec podsumowuję - nie kupujcie "Draculi". Nie bądźcie naiwni. Jeżeli nie chcecie być rozczarowani, to Wam to radzę. Jest ona po prostu DO-NI-CZE-GO. I to właśnie nieustannie mnie przeraża.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.