Dodany: 20.07.2005 14:37|Autor: iinkaa

"Lot nad kukułczym gniazdem"


Książka, owszem, bardzo mi się podobała, choć nie mogę powiedzieć, żebym została rozśmieszona przez autora do łez. Początkowo nie byłam nią wcale zachwycona, bo co może być ciekawego w czytaniu o kupie wariatów, do których trafia nowy - w dodatku oszust, szuler itp. Jednak z każdą kolejną stronicą się przełamywałam. Zaczęłam się nad wszystkim zastanawiać. Czy w szpitalach dla psychicznie chorych rzeczywiście przebywają wyłącznie sami szaleńcy? I czy nie bywa tak, że personel jest bardziej chory na umyśle od pacjentów? M.in. te pytania przyszły mi na myśl, kiedy czytałam o miłosiernej Wielkiej Oddziałowej, jej wspaniałym regulaminie i działaniach dla dobra pacjentów. Te wszystkie ohydne zabiegi - elektrowstrząsy, lobotomia... Czy to wszystko jest dobre? skuteczne? konieczne? Raczej... niehumanitarne.

Wiem, że to tylko literacka fikcja, ale można by się zastanowić, jak to wygląda naprawdę w takich psychiatrykach i czy zamiast faktycznie leczyć pacjentów, nie wyrządza się im tylko większej krzywdy (bez szans na odrodzenie się - nie mówię o jakichś psychopatach, którzy byliby jedynie zagrożeniem dla społeczeństwa). Ten świat jest tak pokręcony, że już chyba bardziej nie może. Co z Cheeswickiem i Billym? Winę za to, co się z nimi stało, ponosi Wielka Oddziałowa-Kombinat->SYSTEM... niestety, trudno się od niego uwolnić. Niektórym udaje się w pewien sposób wyzwolić. Zgadzam się, że McMurphy walkę wygrał, ale cena za wygraną wydaje mi się zbyt wysoka. Nie uważam też, żeby stał się tak nagle bezinteresowny i poświęcił się dla reszty. Większym zwycięzcą jest dla mnie Bromden. Nie dlatego, że uciekł, ale dlatego, że zaczął iść w dobrym kierunku - zaczął się odradzać.

Byłam trochę zawiedziona samym zakończeniem i tym, że do momentu zakończenia to McMurphy był największym bohaterem (wciąż w centrum uwagi, wciąż na nim skupialiśmy nasz wzrok i uwagę), a to przecież od samego początku należało się Bromdenowi. To on - niepozorny, uznany za głuchoniemego, nikomu nienarażający się wyrostek posiadał największą siłę; i nie chodzi mi wcale o krzepę fizyczną (choć i tę posiadał niewątpliwie). To on jest moim bohaterem - postacią bez dwóch zdań godną zauważenia. Zatem nie lekceważcie osób niepozornie wyglądających i niewinnie się zachowujących, bo mogą was zaskoczyć. Od was zależy, czy w sposób pozytywny, czy raczej negatywny.

Tymczasem ZACHĘCAM do lektury książki i czekam na opinie :).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 57428
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: marion 19.10.2005 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka, owszem, bardzo... | iinkaa
Może powinnaś bardziej zagłębić się w treść tej książki, spróbować dostrzec szerszy jej kontekst - nie tylko ten, który wynika bezpośrednio z treści... Pomyśl o tym, jak można sytuację w opisanym "psychiatryku" przełożyć na życie, na kierujące ludźmi instynkty, pobudki i dążenia.
Pozdrawiam bardzo :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: