Dodany: 12.07.2005 15:02|Autor: verdiana
O samopoznaniu
Tym, czym "Świat Zofii" Gaardera jest dla filozofii, a "Podróż Teo" Clément dla religii, tym "Bestia!" Grødal jest dla psychologii. Na okładce czytamy, że książka "wprowadza czytelnika w świat współczesnej psychologii". Psychologia jest tak młodą nauką, że ją całą można nazwać współczesną – "Bestia!" wprowadza czytelnika w psychologię od samych początków jej istnienia, od XIX wieku i pierwszych teorii Wundta, aż po współczesne techniki psychoterapeutyczne.
Opowieść w zamyśle miała być thrillerem. Rzeczywiście, 17-letnia bohaterka, Torhild, utalentowana pianistka, przeżywa coś, co interpretuje jako przywidzenia, i co powoduje, że zaczyna wątpić w swoje zmysły, tyle że czytelnik ani nie czuje grozy sytuacji, ani nie ma wrażenia, że czyta thriller, bo interpretuje zdarzenia dokładnie tak, jak sama dziewczyna – jako efekt stresu i szoku.
Książka toczy się dwutorowo. Jednym torem biegną zdarzenia, których doświadcza Torhild, drugim – opowieści tajemniczej badaczki dusz, która jest sprawczynią tego, czego doświadcza dziewczyna, a przy okazji snuje historię psychologii. Jeśli opowieść grozy miała być tym, co przyciągnie czytelników i co zachęci ich do zgłębiania tajników psychologii, to się nie powiodło. Psychologia w tej książce jest nieporównanie ciekawsza od fabuły – prostej, przewidywalnej, dość płaskiej. Ta książka warta jest przeczytania wyłącznie ze względu na teorię.
Badaczka dusz psychologię upraszcza, schematyzuje, ale w gruncie rzeczy zadaje trafne pytania, robi to wprost, zmusza do odpowiedzi na nie – otwiera oczy, pozwala zajrzeć w siebie. Książka przeznaczona jest dla równolatków Torhild, dla młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w świat i są na etapie uzupełniania swojej wiedzy ogólnej – "Bestia!" może im w tym pomóc, bo znajdziemy w niej w skondensowanej formie psychologiczną część wiedzy ogólnej właśnie. Nie ma tam trudnych, zawiłych teorii, nazbyt naukowych określeń – tylko tyle, ile trzeba, i ile znamy z języka potocznego.
Cała teoria napisana jest w stylu, którego nie lubię, typowo po amerykańsku – kawa na ławę, bez miejsca na autorefleksję, tłumaczenie jak krowie na miedzy, z założeniem, że IQ czytelnika jest... eufemistycznie mówiąc, poniżej przeciętnego. Ale psychologia jest tak interesującą nauką, że już ona sama nie pozwala odłożyć książki. To, co mnie najmilej zaskoczyło, to obalenie stereotypu "Myśl pozytywnie, a będziesz pozytywny" – badaczka dusz krótko, ale jasno wyjaśnia, co może dać, a co zabrać takie myślenie i komu może zrobić krzywdę.
Bardzo ładnie jest też wyjaśniony podział na uczucia i emocje - na przykładzie aktorów, którzy na scenie płaczą, bo mają kontakt z fizycznym i mentalnym doznaniem płaczu. Generalnie jest to dobra książka dla nastolatków, którzy zadają sobie te same pytania, co Tornhild. Nastolatki o parę lat starsze nie znajdą tam już dla siebie nic nowego.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.