Dodany: 15.06.2005 20:15|Autor: Lenin

Marzenia o Czerwonej Planecie


Bradbury nie oszczędza ludzkości, nie ma dla niej w zasadzie litości, są wśród niej jednostki uczciwe, czy nawet po prostu dobre, ale sama ludzkość jest zjawiskiem niszczycielskim. Przybywają na planetę, dokonują na niej zniszczeń, w sumie dośc przypadkowo, ale potem wcale też nie mają litości dla kultury marsjańskiej. Historia uczy nas, że tak bywało w wiekach zamierzchłych, wystarczy wspomnieć podbój Meksyku czy inne "chrześcijańskie" walki z moralności, jak palenie ksiąg zakazanych, do których też jest aluzja w książce.

Ludzie doprowadzają wręcz do własnego zniszczenia, czy więc nawet takie, mimo wszystko optymistyczne zakończenie, nie jest po prostu złudne? Zmiana nazwy wcale nie musi oznaczać poprawy, lepszej przyszłości. Może ciężar bycia człowiekiem wciąż będzie nad nami tkwił, jakkolwiek byśmy się nazwali?

Książka jest zbiorem epizodów, nieraz dających sporo do myślenia. Pytają o sens tworzenia, o wiarę w cokolwiek, o chęć posiadania kogoś bliskiego. Odpowiedzi jednak czytelnik musi sam sobie udzielić.

Sięgnijmy więc po ten zbiór historyjek i zastanówmy się, co my byśmy chcieli znaleźć i robić na Marsie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5568
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: