Mankell to szwedzki pisarz. Rzadkością są pisarze nieanglojęzyczni, których książki tego gatunku wydawane są w Polsce. Oprócz Mankella poznałem jeszcze Jeana-Christophe'a Grangé, może znajdzie się ze dwóch innych. I to jest właśnie coś zupełnie nowego, dlatego dobrego. Powiedzielibyśmy - kryminał w czystej postaci.

Książki Mankella mają swój klimat, ciężki do skopiowania. Popularność jest zapewniona dzięki charyzmatycznej postaci komisarza Kurta Wallenderta.

Autor celowo unika jakiegolwiek suspensu w swoich powieściach, dając czytelnikowi do zrozumienia, że nie odkrycie kto zabił, ale jak wygląda śledztwo interesuje go najbardziej. Ja osobiście lubię być zaskakiwany, sięgając po kryminały, ale powieści Mankella bronią się i bez finałowej puenty.

Dziwne jest to, że ten autor, tak popularny nie tylko w Szwecji, ale i w całej Europie, tak słabo sprzedaje się w Polsce. Łącznie wszystkich wydanych książek rozeszło się raptem ponad 6 tys. i to jest prawdopodobnie główna przyczyna braku zainteresowania wydawcy kolejnymi pozycjami.

Ja przeczytałem jeszcze jedną jego książkę, "Mordeca bez twarzy", ale chociaż czyta się to dobrze, to chyba nie zdecyduję się na kolejną powieść z Kurtem Wallenderem. Zwyczajnie przy trzeciej lekturze będzie to nieco nużące.

Polecam tę książkę każdemu, kto lubi kryminały. Na pewno nikt się nie zawiedzie.