Głównym tematem powieści Steinbecka są zazwyczaj osoby ze środowiska farmerów z Południa lub Zachodu Stanów Zjednoczonych. Tak też jest w tym przypadku. Początkowo myślałem, że autor skupi się na opisie obyczajów, codziennych rytuałach pojenia koni i dojenia krów. Po bardzo krótkim czasie okazuje się jednak, że pod powierzchnią tej całej kalifornijskiej zwyczajności tętni zupełnie odmienne życie.

Bohaterami są czterej bracia Wayne'owie wraz z rodzinami, choć centralne miejsce zajmuje tutaj - John, tajemniczy, silny, jawiący się jako niemal półbóg. Zdaje się, że powieść ma udawać momentami parabolę. Atmosfera panująca w Dolinie Najświętszej Panienki, w której zamieszkuje rodzina, z każdą chwilą zdaje się zagęszczać, przenika ją aura tajemniczości - przerażający głaz na środku polany, ogromne drzewo, mające stanowić niejako ochronę dla domu Johna...

Książka opowiada, jak ludźmi i światem rządzi atawistyczna energia, wsteczna siła, jak głęboko zakorzenione są w nich pierwotne instynkty, które wcześniej nie miały prawa się ujawnić, ale właśnie tu - na tej ziemi dotkniętej cierpieniem - wybuchają z całą siłą.

Książka jest zaskakująca, a niezwykłe zakończenie może się wydawać niektórym wręcz bluźniercze. Polecam!