Dodany: 21.05.2005 12:54|Autor: czupirek
po-północnie
Ależ jestem zmęczona. Co w tych książkach siedzi takiego, że spać nie można, a skończyć trzeba? Czasem to sensu nie ma, bo oczy krzyczą o litość i same sie zamykają, w gorszych przypadkach ławią jeszcze - wtedy daję im spokój. Albo mózg przestaje cokolwiek rejestrować, łapię się na przebywaniu wciąż tych samych linijek, usiłując zrozumieć ich treść - cóż, w takich przypadkach sprawa jest przegrana, organizm życzy sobie spać, to trzeba go posłuchać. Ale właściwie po co to wszystko, po co taki wyścig z własnym ciałem, byle przeczytać, byle dowiedzieć się, co dalej, byle poprzebywać jeszcze gdzieś-nie-tu? Bitwa swoich snów z cudzymi opisami, w której niejako z definicji cudze, jako obce, wygrywa. Echże.
Chyba nałogowcy tak mają. :-\
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.