Dodany: 07.06.2004 18:09|Autor: bazyl3
Strzeżmy się!
Kolejna już lektura, która się doczekała. I, o ile nieprzeczytania "Dżumy" nie miałem sobie za złe, o tyle szczerze żałuję, że "Msza..." nie znalazła się wcześniej w mych rączkach.
Kanwą powieści Szczypiorskiego są autentyczne wydarzenia, które miały miejsce w, słynnym z wyrabianych tam kobierców, francuskim mieście Arras, w roku 1461. To wtedy właśnie doszło w nim do pogromu żydowskiego oraz zmasowanych sądów o czary i herezje. Tę właśnie historię wykorzystał autor, by przedstawić wady i zalety społeczeństwa, ukazać rolę jednostki w społeczności, przedstawić czytelnikowi pułapki związane z życiem w niej.
Pisze Szczypiorski o wierze graniczącej z obłędem, o zachowawczości, o zabobonie, o pędzie ku władzy i o wielu jeszcze innych ważnych sprawach, zgrabnie łącząc wszystko w całość i okraszając odrobiną akcji. Głównymi bohaterami rozgrywającego się dramatu są mieszkańcy miasta. Jedni umieszczeni przez autora na pierwszym planie, inni nieco z tyłu, choć nie są przez to mniej ważni. Narrator - Jan. Postać ewoluująca przez całą książkę. Od przybyłego do miasta młodego dworzanina, przez zalęknionego i ukierunkowanego, nastawionego na przeżycie "strusia", do w pełni świadomego swych wyborów człowieka. Albert - duchowny, który w swym zapamiętaniu religijnym próbuje uratować miasto od grzechu i stosuje w tym celu swoisty "bicz boży". Jest fanatykiem, który przekonany o nieomylności swych sądów, sprawuje "rząd dusz" w Arras. Grabia de Saxe - znudzony szlachcic, acz wielki humanista i przez pewien czas swoista przeciwwaga dla poczynań Alberta. Itd., itd...
Jeżeli chodzi o treść, to długo by mówić, co można w tej książce znaleźć. Każdy czytelnik pewnie wyszpera dla siebie co innego. Ja odnalazłem w niej sporo analogii do czasów dzisiejszych, co niewątpliwie świadczy o jej ponadczasowości (zresztą - przecież ludzie się tak bardzo nie zmieniają). Mam bowiem dziwne wrażenie, że w dzisiejszej Polsce, podobnie jak w XV-wiecznym Arras, mamy jednostki, które wykorzystując hasła wiary lub lokalnego patriotyzmu próbują zdobyć władzę, by następnie wykorzystać ją do własnych celów. Z czym dokładnie skojarzyły mi się wydarzenia z "Mszy..." nie powiem, bo to już zahacza o politykę, NTG i grozi flamem jak stąd do...
A samą książkę gorąco polecam - u mnie spowodowała trochę kipienia pod czaszką.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.