Dodany: 15.03.2024 00:52|Autor: Marioosh

Książka: Zawrót głowy
Boileau Pierre, Narcejac Thomas

1 osoba poleca ten tekst.

Intrygująco ale trochę zwietrzale


„– Otóż chciałbym, żebyś śledził moją żonę” [1] – tak Paul Gévigne zwraca się do przyjaciela, adwokata Rogera Flavièresa; Gévigne sam nie może tego robić, gdyż jest właścicielem stoczni i w związku z rozpoczętą wojną jest przytłoczony kontraktami. Magdalena Gévigne zachowuje się co najmniej dziwnie: „jest roztargniona, nieobecna, jak ktoś, kto już nie należy do siebie. Ona jest kimś innym” [2]; potrafi godzinami wpatrywać się w portret prababki, która przed laty się utopiła i zakłada jej naszyjnik z bursztynów. Flavières zaczyna dyskretną obserwację i szybko stwierdza, że „jest coś niezrozumiałego w jej zachowaniu, napełniała go nieokreślonym przerażeniem” [3], bez określonego celu odwiedzając pobliski cmentarz, a co kilka dni przychodząc do pewnego hotelu i spędzając w nim około godziny w konkretnym pokoju. W końcu skacze do Sekwany, on ją ratuje, a ona mówi mu: „chciałam rzucić się do wody ale przysięgam panu, że nie mam pojęcia, dlaczego” [4]. Nawiązuje się między nimi nić sympatii i pewnego dnia jadą do małego miasteczka; tam Magdalena wspina się na kościelną wieżę, skacze z niej i ginie. Flavières nie może jej pomóc, gdyż cierpi na zawroty głowy – gdy przed laty był policjantem, jego lęk wysokości przyczynił się do śmierci partnera. Po czterech latach pobytu w Dakarze adwokat wraca do Paryża – i pewnego dnia w kronice filmowej widzi Magdalenę na schodach hotelu w Marsylii.

Książka została napisana w 1954 roku i mogła wtedy robić duże wrażenie swoim nastrojem, suspensem i niebanalnym finałem; po siedemdziesięciu latach, kiedy napisano już w zasadzie wszystko, ta powieść wygląda na lekko zwietrzałą. Niektóre rozwiązania są jeśli nie naiwne, to przynajmniej mocno naciągane: nie chcę za dużo zdradzać, więc powiem tylko, że brak odruchu bezwarunkowego po skoku do rzeki wydaje mi się dość problematyczny; tak samo nieufny jestem wobec motywu martwej kobiety pod kościelną wieżą. Postać Rogera Flavièresa nie budzi mojej szczególnej sympatii: niby adwokat i były policjant, a brak mu jakiejś iskry i zimnej krwi; fakt faktem, że wydarzenia z przeszłości zrobiły swoje, ale i tak jego osoba mnie nie przekonuje. Owszem, Paryż jest tu pokazany dość ciekawie, jest tu zagadkowy nastrój, pomysłowa intryga i szokujący finał, ale nawet krytycy uważają, iż powieść zdobyła popularność głównie dzięki temu, że po czterech latach na jej podstawie Alfred Hitchcock nakręcił „Zawrót głowy”, jeden ze swoich najsłynniejszych filmów. I, co ciekawe, właśnie popularność filmu przyczyniła się do zmiany tytułu książki: pierwotnie została wydana jako „D'entre les morts” („Żywi i umarli”), a wszystkie wydania po 1958 mają tytuł „Sueurs froides” („Zimny pot”). A na deser jeszcze coś takiego: w 1978 roku książka posłużyła jako podstawa etiudy będącej pracą magisterską Gilberta Nsangaty ze Szkoły Filmowej w Łodzi.

[1] Pierre Boileau, Thomas Narcejac, „Zawrót głowy”, tłum. Franciszek Welczar, wyd. Czytelnik, 1968, str. 9.
[2] Tamże, str. 15.
[3] Tamże, str. 38.
[4] Tamże, str. 59.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 77
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: