Dodany: 03.02.2024 21:25|Autor: Marioosh

Nic nadzwyczajnego


Porucznik Osman Mechmedowicz z Komendy Stołecznej MO spędza weekend w leśniczówce niedaleko miejscowości Jedliny u swojego przyjaciela, inżyniera Jana Niezbornego. W pobliżu leśniczówki znajduje się zamek, który śpiewaczka o pseudonimie Lena Carmenos przejęła od Ministerstwa Kultury i w którego odrestaurowanie włożyła majątek. Udający się na spacer Mechmedowicz widzi w pewnym momencie, że z okna zamkowej baszty coś wylatuje; na miejscu okazuje się, że są to zwłoki Leny Carmenos i wszystko wskazuje na to, że popełniła ona samobójstwo. Przybyły na miejsce doktor stwierdza jednak, że śmierć denatki nastąpiła dwie godziny wcześniej, a sekcja zwłok wykazuje, że Lena Carmenos została uderzona tępym narzędziem w tył głowy. Mechmedowicz zaczyna śledztwo i odkrywa, że artystka przebywając w USA widziała tam spektakle światła i dźwięku i postanowiła koncertować w podobny sposób; w tym celu w zamku zainstalowano aparaturę nagłaśniającą i ruchową sprzężoną z reflektorami. Instalację zakładał właściciel okolicznej kawiarni i reemigrant z USA, który uwolnił Lenę Carmenos od kłopotów, jakie miała za granicą z szantażującymi ją gangsterami, i teraz dopomina się od niej zwrotu długu. Porucznik podejrzewa o morderstwo sześć osób, ale wszystkie mają niepodważalne alibi; Mechmedowicz musi więc znaleźć siódmą.

Jedno trzeba przyznać: pomysłowość autora w kwestii uśmiercenia bohaterki książki jest zaprawdę duża; sęk tylko w tym, że jest to chyba jedyny element, który zostaje w głowie po przeczytaniu tej książki. Intrygujące są na pewno personalia prowadzącego sprawę porucznika; szkoda, że autor choć w kilku słowach nie pokusił się o wyjaśnienia pochodzenia Mechmedowicza – domyślać się należy, że ma on korzenie tureckie. Szkoda też, że autor wplata tutaj trochę naiwnej propagandy: porucznik zauważył, że jest to „zwykła, wstrętna sprawa, ujawniająca istnienie tego rakowatego tworu na zdrowej tkance społecznego organizmu, tworu świata przestępczego. To, że mógł on być w danym wypadku jakby zapożyczony z innego ustroju, nie zmieniało sytuacji, bo przecież ta ››pożyczka‹‹ przyjęła się na naszym gruncie” [1]. Brzmi to trochę pokracznie – czyżby określone przestępstwa były przypisane tylko do określonego ustroju? Czyżby w socjalizmie nie mogły występować takie przestępstwa jak wyłudzenia albo malwersacje? Co prawda, za chwilę czytamy, że „Osman, chociaż miał w sobie sporo młodzieńczego idealizmu, nie był naiwny, wiedział, że w najlepszym nawet systemie może istnieć, ba, rozwijać się zbrodnia” [2], ale dziwne uczucie pozostaje. Nie ma się jednak co oszukiwać, nie jest to jednak problem, który zajmie moją głowę, gdyż cała książka pewnie niedługo uleci z mojej pamięci.

[1] Kazimierz Dębnicki, „Przerwana partia szachów”, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1981, str. 75.
[2] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 93
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.02.2024 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Porucznik Osman Mechmedow... | Marioosh
Zaciekawił mnie ten bohater o egzotycznym nazwisku i wyniuchałam, że autor napisał co najmniej jeszcze jedną powieść z nim w roli głównej - "To strach tylko, kochanie" - która była wydana kilka lat wcześniej. Może tam jest wyjaśnione, skąd przybyli jego przodkowie? Nazwisko Mehmedović występuje m. in. w Bośni, a tam pewnie faktycznie przywędrowało z Turcji za czasów, nomen omen, Imperium Osmańskiego.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: