Motywy herbertowskie w „Dzienniku wyjścia”. Mała recenzja.
O pięknym czterowierszu Zbigniewa Herberta „Czarnofigurowa waza garncarza Eksekiasa” napisano wiele. Istnieją dwie jego redakcje. W pierwszej Dionizos śpi, w drugiej jest spity winem. Bogumiła Juzyszyn–Banaś zacytowała w powieści „Dziennik wyjścia” pierwszą wersję.
„Dokąd płynie Dionizos przez morze czerwone jak wino
ku jakim wyspom wędruje pod żaglem winorośli
śpi i nic nie wie więc my także nie wiemy
dokąd płynie z prądami bukowa łódź lotna”
Wiersz pojawia się w połowie powieści i w zakończeniu. Pełni rolę klucza.
Czy trzeba znać bogatą eseistykę na temat czterowiersza o podróżującym Dionizosie, by zrozumieć fakt posłużenia się herbertowską metaforą w „Dzienniku…”? Ocena należy do czytelnika. Warto jednak posłużenie to zauważyć, bo jest to gest w pewien sposób odważny.
Bohaterka „Dziennika wyjścia” - a jest to powieść jak najbardziej współczesna, w której pobrzmiewają odgłosy wszystkich aktualnych trendów myślowych, jak chociażby próby kreowania alternatywnej rzeczywistości, hybrydyzacja i sztuczna inteligencja, ewolucja wiary, a nawet kwantowe splątanie – cytuje Herberta w ważnej ze swoim partnerem rozmowie, przypisując niepoślednią rolę literaturze w odkrywaniu tajemnicy wszechświata.
W języku poezji widzi nadzieję, podobnie jak wszyscy, choćby nauka, którzy nad tym odkryciem dla ludzkości pracują.
Warto na to zwrócić uwagę w czasie lektury powieści, bo nieczęsto taką figurę stosują autorzy. Z czytelniczego odbioru, recenzji, notek, ogólnie rzecz ujmując - z reakcji polskiego rynku książek wynika, że warto było taki zabieg zastosować.
Przetworzony motyw łodzi i całego kosmosu z nią skojarzeń, pojawia się też w ciekawie zaprojektowanej przez Krzysztofa Rychtera i wiele o treści „Dziennika…” mówiącej okładce. Graficzna praca zaciekawia i czeka, by po zakończeniu lektury obecnym w niej refleksjom oddać się ponownie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.